Osobiście uważam, że ani Polacy, ani Ukraińcy nie są gotowi do pojednania, jeśli chodzi o Wołyń w 1943 r. I nie wiadomo, kiedy będą. Nasz stan ducha można podsumować w dwóch słowach: rozczarowanie i wyczerpanie. Ale w czasach wojny trzeba wracać do pracy.
Czy Polacy w ogóle wiedzą, jak bardzo złe stosunki i emocje panowały między nami i Ukraińcami w okresie konstytuowania się obu narodów? Nigdy nie żyliśmy w pełnej zgodzie, aż tu naraz połączyli nas niejako Rosjanie.
Opresja dotknęła bezpośrednio lub pośrednio każdego Ukraińca w Polsce – mówi o akcji „Wisła” prof. Grzegorz Motyka, autor właśnie wydanej książki na ten temat.
Rozmowy dotyczące ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej zostały zamrożone w 2015 r. Do przełomu doprowadziła Fundacja Wolność i Demokracja, do września związana z byłym szefem KPRM Michałem Dworczykiem.
Prokurator Maciej Młynarczyk walczący z mową nienawiści sam pada jej ofiarą.
W czasach Kaczyńskiego i Zełenskiego Stepan Bandera silniej włada polską niż ukraińską wyobraźnią.
IPN informuje, że pod rozebranym pomnikiem UPA na cmentarzu w Hruszowicach nie znaleziono mogił upowców. Strona ukraińska ogłasza coś innego.
Czy tego potrzebuje polska racja stanu? Trudno się dziwić, że zdarzenie wywołało gwałtowną reakcję MSZ Ukrainy.
70 lat temu wypędzeni z domów w ramach akcji Wisła jechali pociągami nie wiadomo dokąd. Niosło się po wagonach: wiozą nas nad morze potopić.
Teraz zadaniem obu stron, polskiej i ukraińskiej, jest powstrzymanie emocji i szybkie wyjaśnienie sprawy.