Rok po ucieczce do Polski przed wojną tysiące ukraińskich dzieci pozostają niewidzialne dla polskiego systemu. Spędzają dnie przed ekranami, ucząc się online albo wcale. Nikt tego nie sprawdza.
Iza Chruślińska siadła do rozmowy z Piotrem Tymą bez stereotypów, z ciekawością obejmującą także „trudne” tematy w relacjach polsko-ukraińskich, ukraińsko-żydowskich i wewnętrznych, wśród samych Ukraińców w Polsce.
Nasza Ukrainka wróciła z dziećmi do kijowskiego mieszkania. A tam wprowadziła nowy zwyczaj: woła rodzinę do kuchni i się przytulają. Kilka razy dziennie.
Dom Ukraiński chce zamontować nad swoim lokalem w Warszawie szyld w języku ukraińskim. Zarządca budynku się nie zgadza. Ma być po polsku. No, ewentualnie po angielsku.
Przez rok od wybuchu wojny udało nam się zrobić dla Ukraińców więcej, niż ktoś się spodziewał. Czas podjąć decyzję, co dalej z tymi, którzy chcą się w Polsce zadomowić.
Urzędy pracy, starostwa, Caritas, NSZZ Solidarność i fundacje – to beneficjenci konkursu resortu rodziny, w którym przyznano fundusze na programy aktywizacyjne dla cudzoziemców na lata 2022–23. Na 115 podmiotów jeden w nazwie projektu używa określenia „asymilacja”.
Pierwsze cztery miesiące przepłakałam. Latem pojechałam do rodziców, do Ukrainy. Spotkaliśmy się po raz pierwszy od mojego wyjazdu do Polski. Byli zdrowi, w miarę bezpieczni. Uspokoiłam się. Gdy tu wróciłam, wreszcie zaczęłam trochę żyć – mówi Viktoria, Ukrainka, która od marca mieszka u Agi, w Gdańsku.
Narine Medwied do wybuchu wojny mieszkała w Browarach koło Kijowa. Miała gabinet kosmetologii estetycznej. W lipcu otworzyła kolejny. Już we Wrocławiu. To jedna z blisko 15 tys. jednoosobowych firm zarejestrowanych w tym roku przez Ukraińców. Ściślej – przez Ukrainki.
W pierwszych tygodniach wojny oddolna i masowa pomoc była w stanie zastąpić rząd, który zbyt wolno się rozpędzał.
Polacy starają się pomóc sąsiadom z Ukrainy przetrwać zimę. Ale potrzeby są znacznie większe niż możliwości pomocy.