Pytanie o to, czy jedna osoba może zastosować algorytmy w sposób, który zmieni świat, przestało być hipotetyczne. W Polsce, gdzie nawet premier prowadzi politykę głównie w mediach społecznościowych, znalezienie na nie odpowiedzi wydaje się wyjątkowo istotne.
PiS jest wciąż mocny, a o tej sile zaświadczają nie tylko zwartość tego środowiska oraz stabilne sondaże – ugrupowanie, które oddało ster, powinno przecież słabować – ale też szereg wydarzeń pobocznych.
Jak pokazują badania, które opublikowałem w nowym raporcie „Kobiety, polityka, wybory”, rosnąca grupa wyborczyń i wyborców deklaruje chęć głosowania na pierwszą albo najmłodszą kobietę z listy, która im odpowiada. A jeśli ten efekt zadziała w wyborach prezydenckich?
Panie Karolu, może Pan zapytać, dlaczego Panu pomagam? Otóż czynię tak, bo do głębi poruszyło mnie Pańskie pragnienie zakończenia wojny polsko-polskiej. Chcę pomóc i w tym uczestniczyć.
Realnego, a nie tylko symbolicznego i medialnego, rozliczenia pisowskich dygnitarzy, mogą dokonać jedynie prokuratura i sądy. Na tym zaś polu bilans pierwszego roku drugich rządów Tuska prezentuje się wyjątkowo mizernie.
Im więcej w mediach partii dla niepoznaki zwanej Razem, tym większe szanse na marginalizację całej lewicy. A niewykluczone, że będzie jeszcze gorzej.
Najpopularniejszy podkaster świata mówi do Zełenskiego „pie…l się, nie chcemy przez ciebie trzeciej wojny światowej”. Tuż przed wyborami dał Trumpowi głos i 50 mln widzów tylko na samym YouTube. Takiego zasięgu nie ma żadna tradycyjna telewizja. A będzie jeszcze ciekawiej.
Dziwię się partii Kaczyńskiego, że wykorzystując falę entuzjazmu, który po ich stronie wywołała wygrana Trumpa, nie ogłosili 11 listopada kandydatury Przemysława Czarnka. To idealny polski Trump.