300 lat temu na ulicach Torunia luteranie starli się z katolikami. Zaczęło się od szarpaniny między studentami, skończyło na ścięciu burmistrza.
Zamki krzyżackie i prasłowiańskie grody, miasteczka nad rozlewiskami i dzika przyroda przyciągają poszukiwaczy przygód. Ale nade wszystko filmowców, którzy szczególnie sobie cenią ten rodzaj widowiskowych scenerii. W województwie kujawsko-pomorskim ich nie brakuje.
W największych miastach prezydenckich w Kujawsko-Pomorskiem dojdzie najpewniej do dogrywki, w której największe szanse na prezydenturę mają dotychczasowi prezydenci.
Niechęć pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem słynniejsza jest niż te dwa miasta razem wzięte. Przełamać ją miała kampania społeczna, ale nie udało się znaleźć chętnego do jej sfinansowania.
Bydgoszcz to największe polskie miasto z niczym się niekojarzące. Niesłusznie, bo ma olbrzymi potencjał, który ciągle jednak przegrywa z tajemniczym zjawiskiem zwanym „bydgoską rezygnacją”.
Stare Miasto to dla Torunia największy dar losu. Ale sława rozleniwia i już wkrótce ten piękny zakątek może stać się dla miasta przekleństwem. A jeśli zblaknie gwiazda, to nagle zobaczymy, że cała reszta ma się bardzo kiepsko.
Toruń ma większe ambicje niż możliwości. I na swoim dobrym samopoczuciu potrafi budować wizerunkowy sukces.
O przyszłości całego regionu zadecyduje to, czy jego dwa największe miasta naprawdę zaczną współpracować.
Największym problemem Bydgoszczy wydaje się przekonanie rodaków, że – wbrew potocznej opinii – to całkiem ciekawe miasto. I do zwiedzania, i do zamieszkania.