Czuje się, że Terlikowski oczekiwał więcej po swoim bohaterze, przystępując do pisania książki o nim. Pytanie, czy to „więcej” nie było tylko pobożnym życzeniem. Prawica jest zachwycona, umiarkowane kręgi katolików są zbulwersowane, młode pokolenie odwraca się z obrzydzeniem.
Jest rycerzem przegranej sprawy. Jego świat się rozpada; Kościół, jaki znał, jego miejsce społeczne, znika – mówi Tomasz Terlikowski, autor książki o abp. Jędraszewskim.
W swej najnowszej książce Tomasz Terlikowski powtarza wielokrotnie, że pozostanie katolikiem. Czemu więc poświęcać jej uwagę, gdy jest się poza Kościołem? Z dwóch powodów.
Dlaczego nie zduszono zła w zarodku? Dlaczego nie przekazano sprawy prokuraturze, gdy w zakonie już dobrze wiedziano, że dochodzi do przemocy fizycznej i gwałtów?
Skąd w osobach o tradycyjnych, prawicowych poglądach tyle wrogości i agresji wobec osób LGBT+ (oraz o ewolucji własnej postawy w tym względzie).
MSZ tworzy listę autorów, którzy mogą być zapraszani do Instytutów Polskich za granicą. Ponury żart?
„Abortion drone” jest symbolem otwartej Europy. I nie zmieni tego nawet groźba Tomasza Terlikowskiego, że drona zestrzeli.
Artykuł Tomasza Terlikowskiego, w którym – w imię wiary katolickiej – pozbawia on zwierzęta wszelkich praw, wzbudził sporo emocji, ale polemizować z nim poważnie nie sposób.
Rok temu z okładem kolega z „Piłki Nożnej” Kazimierz Oleszek głosem niepewnym zapytał: „Tomek, co się dzieje? Czy ty aby nie skręcasz w lewo?”. Podobnych opinii słyszę od pewnego czasu sporo. Wielu kolegów z dawnych lat uważa mnie za „zdrajcę prawicy”.