Pod Tatrami trwa wojna między władzą samorządową a władzą parkową. Jedna z bitew rozegrała się na drodze do Morskiego Oka: starosta powiatowy kazał porąbać szlaban ustawiony przez dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego Wojciecha Gąsienicę Byrcyna.
Tatry są jak złota żyła. Turysta płaci za kwaterę, oscypki, góralską herbatę i jazdę sankami do Morskiego Oka. Zyski dają kolej linowa, wyciągi, nartostrady, parkingi. Nawet przestrzeń powietrzna: przelot helikopterem nad Tatrami ma ustaloną cenę. Podobnie jak zgoda na kręcenie filmów w tatrzańskich krajobrazach. Wartościowe są ziemie i lasy, które można wydzierżawiać. W dodatku od pewnego czasu funkcjonuje pod Tatrami magiczny termin olimpiada; jedni już zbili na niej kasę, inni mają nadzieję to zrobić. Byle się do tej złotej żyły dobrać.