O nielegalnym przerzucie książek i jego więziennych konsekwencjach opowiada Maciej Kozłowski.
Rozpoczął się feryjny najazd Polaków na polskie góry. Potwierdzi się zapewne coraz oczywistsza z roku na rok obserwacja, że gór mamy mało, zaś Polaków objawiających ich umiłowanie przybywa. Nomen omen – lawinowo.
„Sylwester Marzeń? Jak dla kogo. Czyli o sporze TPN z TVP, ale głównie o polskiej ludyczności” – tak można podsumować awanturę wokół pomysłu organizacji hucznej (dosłownie) imprezy noworocznej pod Wielką Krokwią.
Piorun, który uderzył w sąsiedztwie ok. 20-osobowej grupy czekającej na wejście na Giewont, zabił cztery osoby, w tym kilkunastoletniego chłopca. Pamiętajcie! Czytajcie prognozy pogody, obserwujcie w górach niebo i zawsze bądźcie gotowi zawrócić.
Ekipa PiS poświęca ochronę środowiska na rzecz swoich interesów nie tylko w skali makro na szczycie w Brukseli. Ekologia najpewniej przegra z wymiernym i politycznym zyskiem także w skali makro – w Tatrach.
Zainteresowanie pomysłem wybudowania pod Tatrami wieżowca z apartamentami potwierdza tylko upadek Zakopanego.
Tatrzański Park Narodowy ruszył do ofensywy. Cel jest prosty: zdobycie Kasprowego Wierchu. Dla siebie i polityków PiS, którzy od dawna gardłują, że góra powinna wrócić w polskie ręce.
Właśnie w Zakopanem, właśnie na deptaku, Polska jest Polską, a Polak Polakiem.
Ostatnie tragedie w Tatrach pokazują, że jeśli chodzi o kalkulowanie ryzyka w wysokich górach, wciąż mamy się czego uczyć. Polacy należą w tej dziedzinie do kategorii sprawców problemów.
Tamten drugi leciał z wysokości ósmego piętra. Taternika Artura dzieliło od ściany kilkanaście metrów. Zdążył podbiec i wyciągnąć ręce.