Prezydencka rozgrywka wkracza w decydującą fazę, potem tylko finisz. Wiele już wiadomo, faworyci są znani, ale o wyniku zdecydują szczegóły. Jak wyglądaj dziś szanse kandydatów?
Kandydat Trzeciej Drogi rozpoczyna kampanię niespełna trzy miesiące przed wyborami. Rzuca rękawicę radykalizmowi i wbrew niekorzystnym sondażom rusza w trasę po miejsce na podium.
Na trzy miesiące przed pierwszą turą – nic, ani jednego baneru, żadnego billboardu, absolutny brak śladów kampanii. Dopiero w Krynicy dostrzegłem dwa plakaty Sławomira Mentzena, a gdzieś pod Muszyną wisi podobno jeden Rafał Trzaskowski.
Sejm widział już wiele gorszących scen i awantur. Ta była jednakże wyjątkowa, bo złamała tabu. W niespokojnej atmosferze w Polsce i na świecie agresywne zachowania polityków są tym bardziej złowieszcze.
Bohaterowie drugiego planu. Także w kampanii.
Szymon Hołownia od 2020 r. stracił wiele ze swojej świeżości i nie nadrobił tego budową silnego zaplecza. Ostatnie miesiące drzemał, gdy rozpędzał się Sławomir Mentzen. Lider Polski 2050 stawia na finiszu na sprint i dystansuje się od rządu.
W polityce rzadko coś jest po prostu dane. Są warunki do działania, mniej lub bardziej sprzyjające, i skrzynka z narzędziami, mniej lub bardziej wybrakowana. W połowie lutego warunki gwałtownie się pogorszyły.
Każdy z koalicjantów ciągnie w swoją stronę, czego efektem są niekończące się kłótnie w mediach społecznościowych, a to robi złe wrażenie. Stąd pomysł premiera na ucieczkę do przodu.
Skala robi wrażenie. Jeśli doliczyć wizyty Nawrockiego jako prezesa IPN, to kandydat służbowo przemierzył ok. 30 państw na sześciu kontynentach. Ominął tylko Antarktydę.
Lider Polski 2050 zdradził hasło swojej kampanii: „To ludzie są najważniejsi”, a także nazwisko szefa sztabu. Dystansował się od sondaży, żartobliwie recenzował rywali i wystąpił z apelem do Rafała Trzaskowskiego.