„Niech pan tu podejdzie, niech pan ma odwagę podać mi rękę” – zachęcał zdesperowany marszałek, przekonując, że „nie możemy się nienawidzić pod biało-czerwoną”. Ale grupka Wolnych Polaków się nie ugięła.
Z pewnością wiele osób, które czeka uczestnictwo w istotnych prawyborach KO, a nosiły się z zamiarem poparcia Radosława Sikorskiego, teraz się zawaha. Bo czyż nie lepiej dmuchać na zimne?
Partia Szymona Hołowni, Polska 2050, przeżywa trudny okres. Ma kłopoty wewnętrzne, a formuła sojuszu z PSL w ramach Trzeciej Drogi coraz szybciej się zużywa. Czym to się skończy?
Jest lepiej? Trochę. Czy czujemy się zamożniejsi? Nieco. Czy Polska zmierza we właściwym kierunku? I dlaczego przestajemy się interesować polityką. Krzysztof Izdebski rozmawia z Adamem Traczykiem, dyrektorem More in Common Polska.
Rocznica wyborów 15 października zaskoczyła koalicyjną większość nie mniej niż stan państwa po PiS. Parlamentarzyści zapewniają o licznych sukcesach, ale nie kryją rozczarowań i kolegialnie przyznają: nie wyszło najlepiej.
Kredyt udzielony nowej władzy rok temu nie został jeszcze wyczerpany, choć jest pytanie, czy utrzyma się on do decydującej, majowej prezydenckiej rozgrywki. Tusk będzie musiał wykazać się jeszcze większą maestrią niż ta, którą pokazał w kampanii parlamentarnej. Wrócił, przepędził PiS, ale musi znowu wygrać, aby wszystkiego nie przegrać.
Gdzie są kraj i polska polityka rok po pamiętnych wyborach 15 października? Moralne uniesienia szybko przeminęły, roztapiając się w doraźnej politycznej krzątaninie. Skutkuje to dzisiaj postępującą relatywizacją ocen i rozczarowaniem.
Nie wszystko się udało, choć sukcesów nie brakuje. Szymon Hołownia rozlicza pierwszy rok obecności w Sejmie i przypomina hasło wyborcze: jesteśmy na pokolenia, a nie kadencję.
Wobec słabnących notowań Szymon Hołownia coraz bardziej się waha, czy warto kolejny raz stawać do prezydenckiego wyścigu. Ale jeśli się wycofa, skutki mogą się okazać jeszcze dotkliwsze.
Gdyby w rządzie zasiadał cesarz Wespazjan, a w Polsce nie brakowało toalet publicznych, minister finansów mógłby zakrzyknąć: pecunia non olet. W obecnej sytuacji pozostaje negocjować w koalicji każdy miliard. Ale to nie pieniądze są największym problemem, a niezgodność co do obranego kursu.