Tylko w ubiegłym roku szczepienia przeciw covid uratowały przed zgonem niemal 20 mln osób. A gdyby nie nacjonalizm szczepionkowy, efekt ten byłby jeszcze bardziej niesamowity.
Od 12 grudnia rusza rejestracja na szczepienia przeciw covid dzieci w wieku od 6 miesięcy do 4 lat. Ale w tym roku znów coraz bardziej daje się we znaki grypa. Czy to już trwała zmiana?
Niektóre nagłówki straszą gryfonami, tyfonami i cerberami, wzbudzając słuszny skądinąd respekt wobec koronawirusa. Ale czy „mitologicznych potworów” powinniśmy bać się bardziej niż naszego „starego znajomego” – omikrona?
Ograniczenia pandemiczne w istotny sposób trzymały w ryzach patogeny dróg oddechowych. Teraz stoimy do nich frontem, więc mogą uderzyć w nas ze wzmocnioną siłą. Na przykład wirusy grypy.
Ostatnie dni przynoszą ponowny wzrost liczby zakażeń. Oficjalne dane mówią o ok. 6 tys. przypadków dziennie, choć realnie może być ich kilkakrotnie więcej.
Czwarta dawka szczepionki przeciw covid-19 nie budzi już takich emocji u ludzi jak pierwsza. I to jest bardzo dobry znak – mówi dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że wszyscy Polacy powyżej 12 r.ż. będą mogli zaszczepić się czwartą dawką szczepionki przeciw covid-19.
Dwanaście dni po dopuszczeniu zaktualizowanej wersji szczepionki przeciw covid Europejska Agencja Leków rekomenduje kolejną. Z jednej strony to dobrze, z drugiej – może wywołać dezorientację i pogłębiającą się niechęć do szczepień.
W USA dopuszczono nowe szczepionki przeciw covid adaptowane do najpowszechniejszych obecnie wersji omikrona: BA.4 i BA.5. W Europie dopiero zaczął się proces ich oceny, ale już autoryzowano nowe preparaty dostosowane do BA.1. Czy warto czekać na najnowsze wersje, czy może już teraz doszczepić się tą dostępną?
Czy przed nami trudna pandemiczna jesień? Lekarze najwyraźniej obawiają się kolejnej, znacznie poważniejszej fali koronawirusa. Ministerstwo Zdrowia woli dalej wierzyć, że pandemia się skończyła.