Pół wieku temu uciekinier z Polski zginął od strzału w plecy na przejściu granicznym w Berlinie. W stolicy Niemiec trwa właśnie proces domniemanego mordercy.
Z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę sięgają po nie ci, którzy chcą lepiej poznać Władimira Putina. I jego niemieckich przyjaciół.
Przez 30 lat nie udało się ustalić okoliczności śmierci Cats Falck i Leny Gräns – dziennikarek prowadzących śledztwo w sprawie tajemniczych transakcji między Szwecją, NRD a Iranem. Czy zostały zamordowane przez STASI? A może przez grupę byłych oficerów CIA?
Polscy politycy i publicyści, którzy powołują się na lustrację w Niemczech, zazwyczaj nie mają o niej pojęcia.
Byli oficerowie STASI stworzyli Komitet Wtajemniczonych. Organizację, która dba o ich interesy i pilnuje właściwej interpretacji przeszłości. Wydają też miesięcznik „Czerwony Lis”, a w księgarniach coraz częściej można kupić ich pamiętniki.
„To, co się dzieje w Polsce, jest dla nas w NRD sprawą zasadniczą, kwestią życia” – mówił miesiąc po podpisaniu porozumień sierpniowych Erich Mielke, wschodnioniemiecki minister bezpieczeństwa. Obawa przed przeniesieniem zarazy na zachodni brzeg Odry i Nysy była tak wielka, że od jesieni 1980 r. niemała część aktywności służby bezpieczeństwa NRD została skierowana na zbieranie informacji z Polski.
Nie bez powodu enerdowską STASI (Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego, MfS) nazywano tarczą i mieczem partii. Jedną z najważniejszych instytucji, przed którą osłaniała tarcza i w którą uderzał miecz, był Kościół. I chociaż koncentrowano się przede wszystkim na własnych protestantach i katolikach, to macki STASI nieraz sięgały za granicę zachodnią i wschodnią.
Z archiwum STASI: polskie MSW o wyborze Karola Wojtyły