Powieść „Lagrange. Listy z Ziemi” Istvana Vizvarego rozbiła bank: Nagroda im. Janusza A. Zajdla, Nagroda Literacka im. Jerzego Żuławskiego, Nagroda „Nowej Fantastyki” i Nagroda im. Macieja Parowskiego. Każde z tych wyróżnień w pełni zasłużone.
Z monotonii i jałowości rodzą się potwory, ale też nowe nurty w sztuce i świetne pomysły. W zawodach twórczych nuda staje się pułapką – co prawda pracy jest dużo i trudno się nudzić, ale trudno też ruszyć do przodu z robotą i coś wymyślić, póki człowiek trochę się nie ponudzi.
Sztuczna inteligencja najbardziej, jak się okazuje, potrzebuje poetów. A przewidział to już Stanisław Lem. Jak rysuje się przyszłość literatury w dobie AI?
Film czy sztuka są ochronną rękawicą, która pozwala dotknąć czegoś bardzo bolesnego – mówi Kuba Mikurda, reżyser filmu „Solaris Mon Amour”, inspirowanego powieścią Stanisława Lema.
Pod koniec Roku Stanisława Lema ukazuje się chyba najdalej jak dotąd idąca jego biografia.
Z Lemem pisarzem konkurować mógł tylko Lem czytelnik. Gdybyśmy akcję Międzynarodowego Czytania – promującą lektury o współczesności – przenieśli w przeszłość, wystarczyłaby jego lista lektur.
Coraz głośniejsza staje się dyskusja o przyczynach poprawiania dzieł przez autorów czy ich spadkobierców. Prawica grzmi o chorobie politycznej poprawności, pragmatycy mówią o zarządzaniu marką.
Jakich atrakcji można się spodziewać przy okazji Roku Lema? Będą stare i nowe książki, kolejne decyzje o budowie gigantycznego centrum, a wreszcie urodziny i specjalny Kongres Futurologiczny w Krakowie – i wiele więcej.
Czy Stanisław Lem rzuca na polskich twórców tak duży cień, że boją się adaptować jego dzieła? 100-lecie urodzin pisarza przyniesie na tym polu przełom: bohaterów Lema będziemy mogli oglądać w filmie, komiksie i grze.
Lemowski sceptycyzm i kreatywność są ciągle potrzebne, a w stulecie jego urodzin pamięć o największym polskim fantaście będziemy obudowywać w instytucjonalne ramy.