Na zewnątrz Polska prezentuje swoje zdecydowane, solidarne z NATO oblicze. Jednak kosowski konflikt mocno podzielił polskich polityków, przy czym różnią się w jego ocenie nie tylko lewica z prawicą - podziały przebiegają także w poprzek formacji. Najlepszym tego dowodem są: z jednej strony, emocjonalne, bezkompromisowo pronatowskie wystąpienie władz Unii Wolności, gdy niemal jedna czwarta jej wyborców ma w tej sprawie odmienne zdanie, a z drugiej - wizyta w Belgradzie czworga posłów SLD przy sprzeciwie wielu partyjnych kolegów.
Badania opinii publicznej pokazują, że już tylko co czwarty Polak popiera rząd koalicji AWS-UW. W III RP gorsze notowania miał dotąd wyłącznie rząd Waldemara Pawlaka pod koniec swojej działalności. Pierwsze oznaki kryzysu sympatii dla solidarnościowego rządu pojawiły się na początku roku. Teraz jednak jest to już prawdziwa depresja, nic przy tym nie wskazuje na bliską poprawę, jako że zamęt lustracyjny wokół osoby premiera też robi swoje.
Każdy chce być dziś szczęśliwy, coraz częściej i powszechniej. Nie tak jak kiedyś, w niebie, ale na ziemi, teraz, tu, natychmiast. Szczęście osobiste, traktowane jest jako nowy przymus. Musisz być szczęśliwy, hucznie, na oczach wszystkich, bo taki teraz obyczaj i moda, która przyszła z Ameryki. Nieszczęśliwi niech nie zawracają głowy.
Bądź szczęśliwy, do cholery!
Brak szczęścia, dobrego samopoczucia staje się także problemem politycznym: niezadowolonych łatwiej skrzyknąć pod sztandary.
O prawo do cichego szczęścia śpiewała latami Piwnica pod Baranami w słynnej "Dezyderacie", która stała się najpiękniejszą w PRL modlitwą do szczęścia. Teraz zdominował ją jazgot telewizyjnych reklam i teleturniejów: walcz o szczęście głośno, jawnie, w blasku lamp, na oczach. Na całość.Obchodzimy właśnie pierwszą rocznicę nawoływań do rekonstrukcji gabinetu premiera Buzka. Dziś, po serii rolniczych protestów, wobec zbuntowanej służby zdrowia i nacierającej opozycji, najniższych od 10 lat notowań rządu RP, rekonstrukcja wydaje się jedną z niewielu szans ucieczki do przodu, odzyskania przez koalicję i premiera politycznej inicjatywy.
Polacy kochają zwierzęta - ale to często puste deklaracje. Dręczymy je w domu, w gospodarstwie, podczas transportu, w rzeźniach i laboratoriach. A ustawa sprzed roku - która zakazywała traktować zwierzę jak przedmiot - pozostaje martwa bez przepisów wykonawczych.
Polska jest znana w świecie jako kraj pochodzenia papieża, ojczyzna wąsatego Lecha Wałęsy i miejsce urodzin Chopina. Ale Polska nie ma "swojego" produktu, utrwalonego w powszechnej świadomości. Nasz producent płaszczy zapytał nieśmiało swojego niemieckiego odbiorcę, czy te płaszcze są nie dość dobre, żeby występować pod polską metką. W odpowiedzi usłyszał: są znakomite i dlatego opatruję je znakiem własnej firmy.