Ja bym chciał, żeby były jasne zasady – wyznaje Michał, 13-latek z warszawskiej podstawówki. W jego szkole oficjalny zakaz używania smartfonów wprowadzono dwa lata temu. – Ale na przerwach prawie zawsze ktoś w coś gra i tylko czasem dostaje ochrzan.
Jako nauczyciel muszę próbować sobie wyobrazić, jak na świat spoglądają uczniowie. Wydaje mi się, że w kwestii smartfonów widzą przede wszystkim niespójność i hipokryzję.
To jest chore, że nastoletni uczniowie zostali pozbawieni prawa do trzymania w tajemnicy swoich ocen. To bardzo złe dla psychiki, że o każdej drobnostce szkolnej natychmiast wiedzą rodzice. W niejednym domu każda ocena to przykra rozmowa.
Edukacja cyfrowa powinna obejmować wszystkich, od dzieci w przedszkolach po osoby najstarsze.
Szkodliwe dla umysłu – głosi apel Instytutu Spraw Obywatelskich – jest już samo trzymanie telefonu w zasięgu wzroku. Ale moi uczniowie na lekcję wchodzą już z nim w ręku. Kładą go na ławce, a gdy proszę, aby schowali, robią to, ale potem nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Są zdezorientowani, więc cierpliwie nimi kieruję jak manekinami.
Odpowiedź na to pytanie ma krytyczne znaczenie nie tylko dla przyszłości wojny, ale też dla bezpieczeństwa ich użytkowników.
Aparaty fotograficzne w najnowszych modelach smartfonów mogą mieć rozdzielczość nawet 24 megapikseli (i więcej).
Postawę „bez telefonu” ćwiczy się w czasie sprawdzianów i próbnych egzaminów, ale nie przychodzi to łatwo. Nauczyciele ze zdumieniem odkrywają, że niektórzy uczniowie mają po dwa telefony. Ten drugi czeka na nich czasem w toalecie.
A gdyby tak żadne „szybki” nie stały między nami a cyfrowym światem?
Czy świat wszechobecnych i wszechmocnych smartfonów jest tym, o czym marzyliśmy? A bezprzewodowa ewolucja stale przyspiesza.