Powołanie nowej służby wygląda na ruch, który nie jest wynikiem kompleksowej analizy działania polskich instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w sieci.
Po opublikowaniu artykułu Grzegorza Reszki („Komu służą służby?”, POLITYKA 24) na temat stanu polskich służb specjalnych i konieczności ich radykalnej reformy otrzymaliśmy kolejne głosy w dyskusji i polemiki. Po włamaniu do skrzynki mailowej ministra Michała Dworczyka, kiedy to specsłużby państwa nie zapobiegły wyciekowi istotnych materiałów krążących pomiędzy członkami rządu i doradcami, konieczność przeformowania i naprawy służb jest jeszcze pilniejsza. Poniżej zamieszczamy wybór propozycji i uwag w tej materii.
Od dwóch tygodni maile ze skrzynki szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka publikowane są w znanym komunikatorze internetowym. Nie wiemy, kto udostępnia materiały ani kiedy może przestać to robić.
To, co robi rząd, utajniając obrady Sejmu w sytuacji kryzysu bezpieczeństwa państwa i własnego wizerunku, jest nie do zaakceptowania. Posłowie opozycji nie powinni się temu podporządkować, mimo że grożą im konsekwencje.
Są dwa powody, by opinia publiczna jak najszybciej dowiedziała się czegoś więcej o ataku hakerskim na prywatne konto szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka.
Włamanie do skrzynki Michała Dworczyka to kolejny z serii wrogich kroków, których powtarzalność układa się w coraz silniejszą presję wywieraną przez Kreml na PiS. To wygląda na początek prób „połykania” Polski przez Rosję.
Całkowity rozkład służb wymusza podjęcie racjonalnych, ale i radykalnych działań. Retusz służbom już nie pomoże, a markowanie zmian tylko pogłębi problemy państwa.
Ujawnione ostatnio akcje rosyjskiego wywiadu wojskowego w Europie rodzą pytanie: jak GRU działa w Polsce? Stan naszych służb sprawia, że odpowiedź jest dość prosta: działa, jak chce, choć inaczej niż kiedyś.
To historia o tym, jak odpowiedzialni za bezpieczeństwo państwa politycy PiS przejęli służby specjalne i zaprzęgnęli je do walki ze swoimi przeciwnikami.
Dalsza eskalacja przemocy na rozkaz władzy może doprowadzić do tragedii, aż za dobrze pamiętanych z historii PRL – piszą członkowie polskiego PEN Clubu.