To był czarny tydzień dla służb specjalnych: Zbigniew Siemiątkowski, szef wywiadu, wyszedł na kłamcę, szef agencji bezpieczeństwa Andrzej Barcikowski na naiwniaka, a szef wojskowej informacji Marek Dukaczewski został posądzony o śledzenie najważniejszych osób w państwie.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (uroczo przezywana Abwehrą) jest publicznie nękana w związku z ostatnio głośnymi sprawami: Rywina oraz aferą lekową w Ministerstwie Zdrowia. Złośliwi mówią, że te dwie wielkie afery ABW zauważyła dopiero po lekturach gazet. A przecież po to ją przed rokiem powołano, aby była najlepiej poinformowana.
Kolejna wymiana kadr w służbach specjalnych. Znów upolitycznienie służb. Wracają esbecy. Funkcjonariusze dawnego UOP zasilą szeregi mafii... To tylko kilka opinii z ostatnich dni, które dowodzą, że w Polsce tajne służby wciąż są źródłem silnych emocji.
Sojusz Lewicy Demokratycznej obiecał zasadniczą reformę służb specjalnych, najpoważniejszą po zmianie z 1990 r., która zlikwidowała Służbę Bezpieczeństwa i powołała Urząd Ochrony Państwa. SLD obiecał, że ta instytucja oraz Wojskowe Służby Informacyjne, które dotychczas skutecznie opierały się zmianom, przekształcone zostaną w dwie nowoczesne, działające zgodnie ze światowymi standardami, nieuwikłane w polityczne gry agencje: Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencję Wywiadu. Od deklaracji rząd przeszedł do faktów. A fakty są dziwne.
Rozmowa z pisarzem Johnem le Carré, o agentach, terrorystach i nowym kolonializmie.
Problem ze służbami specjalnymi polega na tym, że żyją w tak głębokiej konspiracji, iż same o sobie wiedzą niewiele, przez co zdarza się, że ludzie z jednej formacji następują na odciski funkcjonariuszom z konkurencji. Wszystko jest ściśle tajne: nazwiska, stopnie, jednostki organizacyjne, sprawy, jakimi się zajmują. To wymóg ustawy o ochronie informacji niejawnych – wyjaśnia człowiek z cichociemnej służby. Niekiedy jednak informacje niejawne stają się jawne – wówczas kiedy sami cichociemni puszczą w obieg tzw. przeciek, czyli dym. I wtedy opinia publiczna dowiaduje się, że aresztowany przez prokuraturę i sąd kapitan UOP to człowiek całkowicie niewinny, a asystent wiceministra obrony jest łapówkarzem. Wierzyć trzeba jednak na słowo, bo dowody też są tajne. W ten sposób ludzie sił specjalnych mogą wykosić każdego, z kim nie jest im po drodze. Teoretycznie służby działają pod kontrolą, więc nie ma powodu do niepokoju. Tak naprawdę jednak kontrola jest czysto iluzoryczna, w gruncie rzeczy nikt nie jest w stanie ogarnąć wszystkich działań służb i czuwać nad prawidłowością stosowanych przez nie procedur. A to już prawdziwy problem – jak zapanować nad służbami specjalnymi, aby ich siła – do pewnego momentu korzystna dla państwa – nie stawała się destrukcyjna i nie służyła ukrytym celom. Kto więc pilnuje sekretnych służb, kto wydaje im polecenia i wyznacza cele? Kto odpowiada za ich błędy?
Wymiana korespondencji między prezydentem a premierem w sprawie działań Urzędu Ochrony Państwa w procesach lustracyjnych, wyjaśnienia ministra Janusza Pałubickiego, że UOP nie złamał prawa, wielogodzinne obrady sejmowej komisji do spraw służb specjalnych, które zakończyły się powtórzeniem znanej od kilku tygodni sentencji, że wprawdzie prawa nie złamał, ale pracował mało starannie i uchybienia jednak były, wywołały nową falę dyskusji o lustracji i o tym co po niej.
Ujawnił się SKWON i ogłosił, że kondycja polskiego systemu obronnego jest katastrofalna, bo przez ostatnie 10 lat kolejne ekipy rządzące skutecznie go rozmontowały. SKWON to Społeczny Komitet Wspierania Obronności Narodowej z byłym szefem sztabu WP gen. Tadeuszem Wileckim na czele. Do niedawna to właśnie gen. Wilecki uważany był za człowieka osobiście tworzącego polski system obronny.
Przypadek Mohammeda al-Khafagiego z Gdańska, który publicznie ogłosił, że był werbowany przez UOP, skłania do pytań o zasady działania polskich służb specjalnych. A przede wszystkim: jak obywatele mogą się chronić przed nieuprawnionymi działaniami tajnych organów? Z kolei serii aresztowań dokonanych przez UOP wśród kierownictwa WSK Mielec towarzyszył wątek współzawodnictwa i granic kompetencji między cywilnymi i wojskowymi służbami specjalnymi.