Slobodan Miloszević – zanim spoczął pod lipą przed rodzinnym domem w Pożarevcu – zdążył kolejny raz skłócić wszystkich: najbliższych, władze i rodaków. Ale Serbowie mają dziś na głowie dużo poważniejsze problemy.
Kiedy w połowie grudnia 1995 r. w Paryżu trzej bałkańscy liderzy: Slobodan Miloszević, Franjo Tudjman i Alija Izetbegović, składali podpisy pod dokumentem pokojowym, kończył się najkrwawszy z jugosłowiańskich konfliktów, wojna w Bośni. Po 10 latach widać prawdziwych wygranych. I problemy, które pozostały.
Wojwodina, prowincja na północy Serbii, zażąda autonomii? Chcą jej tamtejsi Węgrzy, ale także niechętni Belgradowi Serbowie.
Zeznania Legiji, gangstera podejrzanego o zamordowanie premiera Serbii Zorana Djindjicia, mogą pogrążyć nie tylko tych, którzy siedzą w haskich aresztach, ale także ich demokratycznych przeciwników. Dlatego przesłuchań boją się całe Bałkany.
Europa zapomniała o Serbii, a teraz nagle musi sobie przypomnieć
W sprawie zabójstwa premiera Zorana Dżindżicia, niczym w kinie sensacji, niespodzianka goni niespodziankę. Kolejne aresztowania, tropy i hipotezy odsłaniają ponury świat morderstw na zlecenie, krzyżujących się interesów polityków i bandytów, mafii i przemytników. Takiego zagęszczenia zła żaden scenariusz filmowy by nie wytrzymał.
Kiedy w październiku 2000 r. padł reżim Miloszevicia, Serbowie uwierzyli, że oto otworzyło się niebo. Mieli wprawdzie świadomość, że po latach marginalizacji nie będzie łatwo wrócić do dobrego towarzystwa i do europejskich standardów życia. Ale co innego wiedzieć, a co innego doświadczyć tego na własnej skórze.
Rozmowa z Bożydarem Djeliciem, ministrem finansów Serbii
Nowe władze w Belgradzie aresztowały Slobodana Miloszevicia i postawiły mu ciężkie zarzuty, za które grozi nawet kara śmierci. Czy wystarczy, by sprawiedliwość wymierzono mu tylko w Belgradzie? Sąd nad despotą nie powinien być sądem nad Serbami, choć przez lata Miloszević miał ich masowe poparcie. Ale nie może też zamienić się w sąd nad NATO i Białym Domem za rządów Billa Clintona. Win i zbrodni reżimu Miloszevicia nie godzi się zrównywać z błędami, ignorancją i obłudą Zachodu w kwestii bałkańskiej.