Wszyscy jesteśmy klonami. Klucz do Biblii ma ten, kto wierzy w wyższość kosmitów nad ludzkością. To oni łaskawie zapełnili Ziemię naszymi przodkami wyprodukowanymi w swych laboratoriach. Dlaczego tylu ludzi chce w to wszystko wierzyć?
Niektóre sprawy zgłaszane do nas od razu oddalamy; gdy na przykład któreś z rozwodzących się małżonków twierdzi, że kryzysowi uczuć winna jest sekta, bo zawładnęła sercem męża czy żony, albo gdy zgłasza się szef jakiejś firmy i oskarża firmę-konkurenta o konszachty z jakąś sektą. Informacje, które otrzymujemy od jednostek administracji państwowej, sprawdzamy, ilekroć mamy wątpliwości, prosząc o dodatkowe szczegóły i uzupełnienia.
Robert Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, uważa, że problem satanizmu ciągle jest u nas lekceważony: - Otwieramy oczy dopiero po spektakularnych zbrodniach. Tymczasem mamy do czynienia z eksplozją satanizmu, szczególnie na Śląsku, w wielkich blokowiskach, wśród zagubionej i zdezorientowanej młodzieży. Satanizm daje im poczucie siły, daje wolność, bo nakazuje: idź i rób co chcesz!
Mistrz Li pisze o sobie, że podobnie jak Budda i Jezus jest istotą wyższą, która ma dopomóc ludzkości w przezwyciężeniu zła. Nakazuje swoim zwolennikom unikanie lekarzy i kurowanie się siłą własnej woli - za pomocą wyzwolonej energii, która tkwi 3 cm poniżej pępka. Każdy adept wschodnioazjatyckich sztuk walki wie, gdzie koncentruje się siła, która pozwala zadać przeciwnikowi druzgocący cios. Na razie ciosy spadają na organizację, którą stworzył Li.
W ostatnich latach ośrodki antykultowe w Polsce rozpętały prawdziwą histerię. Wrzucając do jednego worka buddystów z satanistami i ruch Hare Kryszna z Antrovisem, nazywają wszystkich hurtem sektą i oskarżają o psychomanipulacje, porywanie ludzi, handel bronią, narkomanię, seks zbiorowy i kazirodztwo. Zdarzały się nawet przypadki fizycznej agresji wobec innowierców. Ci postanowili dochodzić swych praw na drodze sądowej - i jak do tej pory wygrywają.
Ruch Hare Kriszna oskarżano już o wszystko: o handel narkotykami, szpiegostwo na rzecz FBI, farbowanie szat krwią. Gdy oskarżenia te ukazywały się w prasie, krisznowcy słali sprostowania: nie handlują, nie szpiegują, nie farbują.
W Polsce zarejestrowanych jest około 150 nowych wyznań. Chętnie opatruje się je wszystkie etykietą "sekta" i oskarża o nakłanianie do prostytucji, handel organami, narkomanię, stosowanie prania mózgu, bodźców podprogowych, nawet tortur. Niedawno burmistrz Świdnika wyprosił z miasta krisznaitów. W Częstochowie Kościół zorganizował sympozjum na temat sekt. Dominuje strach przed nimi. Ile w tym złowrogim obrazie jest prawdy, a ile naszej reakcji na odmienność? Czy sekty to prawdziwe zagrożenie, czy wykreowany sztucznie demon?