„Jestem zrozpaczony, zbliża się koniec mojej blisko 20-letniej przygody z jeżami” – napisał pan Jerzy na Facebooku, gdy Kłodzko zaczęła zalewać wielka woda. Ale po fali powodziowej przyszła wielka fala pomocy.
Czy jest wreszcie szansa na poprawę losu zwierząt? Fiasko „piątki Kaczyńskiego” na lata zabetonowało system i nic w kwestii praw zwierząt się nie zmieniło. Nowa władza obiecywała, ale organizacje prozwierzęce najwyraźniej zaczynają tracić cierpliwość.
Wraca sprawa nielegalnych przeszczepów nerek u psów. Dawcami były bezpańskie zwierzęta adoptowane ze schroniska. Biorcami: młodsze i rasowe. „Sąd orzeknie, czy bezdomne zwierzęta będą źródłem części zamiennych dla innych zwierząt, których właściciele mają dużo pieniędzy i mało empatii” – mówi mec. Katarzyna Topczewska.
W schronisku Krakowskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt kolejka stała do późnych godzin wieczornych. Aż zabrakło psiaków do adopcji. „W ciągu dwóch dni tymczasowe domy znalazło 105 psów” – mówi prezeska KTOZ Jadwiga Osuchowa.
Właścicielka schroniska ma postawione zarzuty o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Nie przeszkodziło jej to w wygraniu sprawy o zniesławienie. Pozwała Beatę Czernecką, która doprowadziła do interwencji prokuratury w Wojtyszkach, a ostatecznie do likwidacji tego owianego złą sławą miejsca.
Mawia się, że szop pracz to mieszanka psa, kota i dwuletniego dziecka. Ale u nas formalnie to „obcy gatunek inwazyjny”. Jedyne miejsce, gdzie ma prawo żyć, to azyle.
Adopcja była przemyślana, przygotowali się do niej. Chcieli dać dom psu, który dotąd nie miał w życiu za wiele szczęścia. „Gdzieś między czwartym a piątym behawiorystą wylądowałam u psychiatry” – wspomina Paulina. Na lekach antydepresyjnych był też pies.
Prawny system ochrony zwierząt w Polsce nie działa, co widać na przykładzie „schroniska” w Wojtyszkach czy historii bestialsko maltretowanego przez nastolatków psa, którego policja, urzędnicy gminy i Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej zostawili na pastwę losu.
Czy jest szansa, że koszmar bezdomnych zwierząt w Wojtyszkach wreszcie się skończy? Na razie aktywistom, którzy zgodnie z ustaleniami z prokuraturą przyjechali po psy, właścicielka odmówiła wejścia na teren. A prokuratura najwyraźniej nie chce pomóc.
W całej sprawie najbardziej oburzająca jest postawa władz samorządowych, które wiedząc, co się dzieje w Wojtyszkach, finansują ten przestępczy proceder z publicznych pieniędzy.