Robert J., oskarżony o zamordowanie i oskórowanie studentki religioznawstwa, został uniewinniony – Sąd Apelacyjny w Krakowie nie dał wiary dowodom przedstawionym przez prokuratora Piotra Krupińskiego. Jedna z najmroczniejszych zbrodni ostatnich lat pozostaje niewyjaśniona.
Szybko nie znaczy sprawiedliwie, podejrzany ma prawo do obrony, a do czasu prawomocnego skazania jest niewinny. Ale wyborcy rządzącej koalicji pytają, jak długo funkcjonariusze PiS będą wymykać się prawu i sprawiedliwości.
Sugerowałbym, aby niektórzy konstytucjonaliści nieco przyhamowali w swoich obronach praworządności formalnej, bo w ten sposób „oryginalnie” utrwalają w Polsce to, co Gustav Radbruch kiedyś nazwał ustawowym bezprawiem.
Donald Tusk „uchylił” kontrasygnatę na prezydenckiej nominacji neosędziego Krzysztofa Wesołowskiego. Zrobił zatem coś, czego nie zrobił dotąd żaden premier. I się zaczęło.
Błąd Tuska z kontrasygnatą dla nominacji neosędziego przyspieszył ogłoszenie założeń ustawy o statusie neosędziów. Będzie to kompromis między prawem, sprawiedliwością i polityką.
Niewykluczone, że sytuacja w Polsce jest wyjątkowa w skali światowej, bo zwykle jest tak, przynajmniej w ładzie demokratycznym, że przegrani nie kontestują nadmiernie nowych porządków ustrojowych. U nas jest inaczej.
Po skardze sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego premier Donald Tusk uchylił kontrasygnatę w sprawie Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów tej izby.
Policja odkryła kolejne zwłoki na plebanii; premier o statusie tzw. neosędziów; antyrządowe protesty w Izraelu; projekt ustawy dotyczący wykorzystania pustostanów; 23 medale dla Polski na paralimpiadzie.
Jeśli to element politycznego układu z prezydentem, jest to gra pod każdym względem nieopłacalna. Jeśli zaś – jak tłumaczy premier – błąd urzędnika, jest to dowód mierności otoczenia Donalda Tuska.
Zeznania Cichockiego trzeba uznać za ważny moment w historii rozliczania ekipy Jarosława Kaczyńskiego, a zwłaszcza Zbigniewa Ziobry. De facto odbył się tutaj sąd nad Ziobrą i skonstruowanym przez niego diabolicznym systemem, o którym Roman Giertych słusznie powiedział, że był wzorowany na putinowskiej Rosji.