To, co woda w jednym miejscu wypłucze, w innym miejscu zostawi. W jednych miejscach się oczyści, gdzie indzie przeniesie zanieczyszczenia. W ochronie przyrody mówi się też o zanieczyszczeniu biologicznym – czyli o inwazjach obcych gatunków.
Premier Donald Tusk ogłosił stan klęski żywiołowej w związku z katastrofalną powodzią na południu Polski. Ewakuowano co najmniej kilkanaście tysięcy ludzi, ale straty, także liczba ofiar, będą dokładnie znane dopiero wtedy, gdy opadnie woda.
Burmistrz Głuchołazów na Opolszczyźnie: „Toniemy”. Premier Tusk w Kłodzku: „Mobilizujemy śmigłowce”. W samej Kotlinie Kłodzkiej ewakuowano do niedzielnego poranka ok. 1600 osób. Jest źle. Niż genueński sprowadził nad południe Polski ogromną ilość wody. Znacznie większą niż w czasie powodzi tysiąclecia w 1997 r. Toną też Czechy. Na terenach graniczących z Polską zginęły cztery osoby.
W Warszawie zanotowano dziś rekordowo niski poziom wody w Wiśle: 22 cm. Na razie, bo opada nadal. Ale nie tylko stan królowej polskich rzek jest alarmująco niski.
Umowa za 250 mln zł na monitoring zagrożeń jezior i rzek, w tym Odry, została zablokowana, do prokuratury trafi zawiadomienie o przestępstwie. Ministerstwo Klimatu potwierdza nasze ustalenia w tej sprawie.
Prawie 900 km, trzy tygodnie wiosłowania. Jan Dąbrowski ruszył na wyprawę, żeby sprawdzić, czy z polskimi rzekami jest źle. I rzeczywiście – jest bardzo źle.
Popyt na wodę rośnie błyskawicznie, lecz jej samej nie przybywa. Susze mogą sprawić, że rzeki przecinające granice państw staną się przyczyną konfliktów.
Stanisław Baj, rocznik 1953, tworzy sztukę, która działa jak odtrutka na cywilizacyjny chaos. Maluje z ziemi. Szuka istoty rzeki. Pogodzony z nurtem życia, skupiony na sprawach ostatecznych, dzieli się swoim mistycznym przeżyciem i spokojem.
Po katastrofie ekologicznej na Odrze rząd PiS przeznaczył 250 mln zł na monitoring rzek i jezior. System wciąż nie działa. Projekt tonie, zaplątany w sieć tajemniczych pośredników i spółek.
Tamiza tylko markuje ucywilizowanie, bo tak naprawdę jest ostatnią dziką częścią Londynu. Podobno wystarczy posiedzieć dłużej nad Tamizą, a prędzej czy później jakieś ciało wypłynie.