Nie potrzebujemy do ochrony Odry służby z bronią, paralizatorami i pałkami. Koniec końców grozi nam brak wody w kranach, a w wariancie równie mało optymistycznym będziemy płacić horrendalne rachunki za uzdatnianie wody – mówi o ustawie odrzańskiej Jacek Engel, prezes Fundacji Greenmind.
Podobno ryby głosu nie mają. Jednak tysiące ton rybich trucheł odławianych z Odry w ubiegłym roku bezgłośnie przemawiały do wyobraźni. Dziś znamy rachunek strat.
Najpierw udawano, że tematu nie ma, potem sprawę bagatelizowano, a gdy media zalały przejmujące obrazy martwych ryb, ruszyła propaganda.
Ministerstwo środowiska Brandenburgii zamierza zaskarżyć w polskim sądzie administracyjnym decyzje dotyczące regulacji Odry. Jednocześnie w Polsce pięć resortów pracuje nad ustawą w sprawie rewitalizacji rzeki.
Miała być współpraca, powołano nawet wspólną komisję ekspertów do zbadania przyczyn sierpniowej katastrofy ekologicznej w Odrze. Ostatecznie są odrębne raporty i różne wnioski.
Naukowcy wskazują, że plany dalszej regulacji Odry nie tylko nie są sposobem na odrodzenie się jej ekosystemu, ale zwiększą ryzyko powtórki katastrofy. Dotyczy to także Wisły i innych rzek.
Ludzie zawsze narzekali, że czas pędzi na złamanie karku, po „niegdysiejszych śniegach” prędko nie ma śladu, a całe życie jest tylko „jedną chwilką”.
Czy katastrofa na Odrze otworzy Polakom oczy na to, jak dużo pożytków można mieć z rzek, jeśli się o nie zadba? I klęsk – jeśli nie.
Nie imały się jej mity ani ideologie. Nie zawłaszczył jej też żaden naród. Dzieje Odry są równie zmienne, jak zmienny był jej nurt.
Sytuacja na Odrze ukazała tylko fragment stopnia degradacji natury. Nie lepiej mają się inne rzeki. Oraz pola, lasy, ziemia i powietrze.