Blokady rolników trwają od 9 lutego, dziś zablokowana została Warszawa. Na szczęście protestujący zjechali do stolicy autobusami, a nie – jak dzień wcześniej do Brukseli – traktorami. Tam z cystern polała się gnojowica, u nas wysypuje się zboże.
„Myśliwi razem z rolnikami. Wspólna sprawa” – pod takim hasłem myśliwi sprytnie wykorzystali sytuację i podczepili się pod protest rolników. Rolnicy powitali myśliwych entuzjastycznie. „Mamy wspólny interes”, mówią.
Blokady granicy z Ukrainą, a także dróg i autostrad trwają już dwa tygodnie. Za tydzień rolnicy mają zablokować Warszawę. Ale im bardziej ich protesty są dokuczliwe, tym mniej rozumiemy, o co im chodzi naprawdę.
Mało jest osób aż tak bardzo nielubianych w PSL jak Janusz Wojciechowski, unijny komisarz do spraw rolnych. Niechęć ludowców do byłego prezesa partii bierze się stąd, że uważają, iż chciał PSL rozwalić.
9 lutego zaczął się strajk rolników, który potrwa miesiąc i ma sparaliżować kraj. Ciągniki zablokowały przejścia graniczne z Ukrainą i wiele dróg dojazdowych. Rolnicy protestują przeciwko nadmiernemu napływowi ukraińskiej żywności i europejskiemu Zielonemu Ładowi.
Protestujący blokują już czwarte przejście drogowe między Polską a Ukrainą. Tymczasem z powodu braku prawdziwego rządu nie ma szans na szybkie rozwiązanie coraz poważniejszego konfliktu z naszym sąsiadem.
Damian Jus, 30-latek z Czarnej, to być może ostatni bieszczadzki baca. Innych z jego pokolenia nie ciągnie do wypasu owiec. Bo praca ciężka, na okrągły zegar, a przede wszystkim nieopłacalna. Czy jest aż tak źle?
Jak wybory, to znowu bitwa o handel. Padają zapowiedzi obowiązkowych „lokalnych półek” w sklepach, powrotu do handlu w niedzielę, kolejnych ograniczeń dla wielkich sieci sklepów i ich „marek własnych”, przywilejów dla polskiej żywności. Co z tego ma sens?
To był najgorszy tydzień w relacjach Polski i Ukrainy od początku wojny. Możemy za to drogo zapłacić.
Ponownego otwarcia unijnej granicy dla ukraińskiego zboża bali się polscy rolnicy, a jeszcze bardziej rząd. Premier zapowiada, że wprowadzimy embargo samowolnie, bo dla PiS rolnicy są najważniejsi. Prawda jest taka, że nie chodzi o rolników.