Podróż w głąb własnych doświadczeń i dawnych marzeń, jaką odbywał(a) w pandemii zapewne niejeden/niejedna z nas.
Już poprzednia płyta grupy Rammstein przekonała, że choć jej członkowie błyszczą jako prowokatorzy – wtedy zaskoczyli przeglądem niemieckich demonów w wideoklipie „Deutschland” – to muzycznie mają do powiedzenia niewiele nowego.
W kategorii zespołów rockowych z Dublina młoda grupa Fontaines D.C. wydaje się dziś nadzieją na niewiele niższym poziomie niż lata temu U2, a potem My Bloody Valentine.
Na coś takiego Anglosasi mówią „next big thing”, zapowiadając szum i wielkość na podstawie solidnych przesłanek.
Postrockowe, gitarowe granie stanowi znakomity wehikuł dźwiękowy dla tych dalekich od wszelkiego pocieszenia przesłań.
Wydaje się, że bohater płyty nie do końca wiedział, co chce nagrać – poza tym, że na pewno superprodukcję.
Wśród modnych fal najmłodszej generacji brytyjskiego rocka Black Country, New Road od początku robili wrażenie lekko anachronicznych.
Filmowa biografia Franka Zappy stawia parę ważnych pytań o dzisiejszy odbiór tego wybitnego muzyka. Ale na tyle delikatnie, by rodzina nie odcięła reżysera od dostępu do taśm pełnych ciekawych archiwaliów.
To bezsprzecznie najważniejszy instrument w muzyce popularnej ostatniego półwiecza. Bez gitary nie byłoby bluesa i rocka. Towarzyszyła pieśniom protestu, lirycznym balladom, hipisowskiej rewolcie i punkowej anarchii. Amatorska i wirtuozerska, akustyczna i elektryczna, obrosła symboliką bogatą i wieloznaczną.
W wieku 80 lat zmarł Charlie Watts, perkusista grupy The Rolling Stones, elegancki jazzman, którego życie sprowadziło na ścieżkę rock′n′rolla.