Na dziesięć dni przed Euro 2020 w meczu Polska–Rosja padł wynik 1:1. Miejmy nadzieję, że trener Paolo Sousa i jego w pełni zagraniczny sztab (z wyjątkiem jednego analityka) wiedzą, co robią, i gra Polaków na samych mistrzostwach będzie się znacznie różnić od tej na wrocławskim stadionie.
Skoro nie udało się wywieźć z Amsterdamu zwycięskiego remisu i okrasić go patetyczną frazą o heroicznym boju, trzeba szukać alibi. Polacy przegrali z Holendrami 0:1.
Po czterobramkowym zwycięstwie polskiej reprezentacji nad Izraelem jedno wiadomo na pewno. Nasza drużyna nie jest tak beznadziejna jak w potyczce z Macedonią sprzed kilku dni, ale nie jest też tak wspaniała, jak twierdzą upojeni poniedziałkowym sukcesem komentatorzy.
Futbolowa reprezentacja Polski uporała się w Skopje z Macedonią Północną 1:0. To był trzeci mecz w eliminacjach do Euro 2020. Trzeci zwycięski.
Piłkarze wciąż robią wiele, by umocnić przekonanie, że futbol nie jest grą dżentelmenów.
Mecz Polaków z Irlandią przypomniał o dyskomforcie kolejnych polskich selekcjonerów: pole manewru, jeśli chodzi o wybór piłkarzy do reprezentacji, jest dramatycznie małe.
Korupcyjne grzechy z przeszłości trenera bramkarzy reprezentacji Andrzeja Woźniaka tłumaczy się tak: porządnemu człowiekowi w nieporządnych czasach zabrakło siły na sprzeciw.
Adam Nawałka w dalszym ciągu utrzymuje, że przygotowania do dotychczasowych mundialowych klęsk były optymalne. Ta bezrefleksyjność może go kosztować posadę.
Pokolenie najbardziej utalentowanych (rzekomo) polskich piłkarzy od lat znów na mundialu sprowadziło Polskę do grona krajów futbolowo zacofanych.
Piłkarze przygotowują się do mundialu, odpowiadając na kibicowski popyt minimalistycznie. Łaska bezpośredniego kontaktu spotyka nielicznych.