Nauczyciele ogólniaków i techników przyznają, że z absolwentami podstawówek pracuje się trudniej niż z tymi po gimnazjach. Z kolei rodzice uczniów złożyli aż 20 tys. wniosków o wgląd do arkuszy egzaminacyjnych. To rekordowo dużo.
Pod wpływem pisowskiej zmiany systemu oświaty polska szkoła w szaleńczym tempie odjeżdża od wymogów i potrzeb współczesnego świata.
System oświaty w Polsce wchodzi w kulminacyjną fazę tzw. reformy. Ze szkolnego krajobrazu zniknęły gimnazja, zmieniły się podstawy programowe i kompetencje samorządu terytorialnego.
Tzw. dobra zmiana nieudolnie łudzi siebie i innych, że ma znaczenie w Europie, ale prawda jest taka, że nic nie uzyskała. A w kraju trwa kryzys rekrutacyjny, z którym sobie nie radzi. Jest bardzo prosty sposób na wyjście z całej sytuacji na tarczy, mianowicie odsunięcie Zjednoczonej Prawnicy od władzy przy najbliższych wyborach.
Od rodziców słyszę, że nigdy nie pogodzą się z tym, że dziecko nie trafiło do szkoły, do której powinno trafić. Świetne wyniki, doskonałe oceny, sukcesy – i to wszystko na nic? Przecież jak nic z tym nie zrobimy, dalej będzie już tylko gorzej. Odpuściłbyś, gdyby chodziło o twoje dziecko?
Po burzliwej wiośnie w szkołach zaczyna się gorące lato. Absolwenci gimnazjów i podstawówek szturmują upatrzone licea i technika, które w tym samym czasie, tylnymi drzwiami, opuszczają nauczyciele.
Pożegnaliśmy się z kolejnym rokiem szkolnym. Nie rozstaliśmy się jednak z problemami nękającymi polską oświatę, nie tylko z powodu kumulacji roczników aplikujących do szkół średnich i zapowiadanego na wrzesień nauczycielskiego strajku.
Zaplanowana na przyszły rok kumulacja absolwentów podstawówek i gimnazjów w pierwszych klasach szkół średnich to ewenement na skalę świata. Rodzice dzieci z tego rocznika nie mówią o niczym innym. Na równie głupi i pedagogicznie szkodliwy pomysł nie wpadł dotąd nikt.
Przedstawiony przez rzecznika praw dziecka raport o sytuacji siódmoklasistów daje do myślenia. Ale pewnie nie skłoni do refleksji minister edukacji.