Internet zelektryzowała informacja, że Konfederacja namawia do jedzenia psów. W naszej tradycji kulturowej pomysł zjedzenia przyjaciela, członka rodziny, budzi zrozumiałe oburzenie i odrazę.
Kurom czy świniom wystarczy kilka pokoleń bez kontaktu z człowiekiem, by powrócić do prakorzeni. A domowym czworonogom? Na przykład tym z Czarnobyla?
Karmy dla psów i kotów zostały niechlubnym liderem drożyzny w Polsce, wyprzedziły nawet warzywa. Opieka nad zwierzętami domowymi jeszcze nigdy nie była tak kosztowna.
Obchodzony 25 października Dzień Kundelka można potraktować jako symbol zmian – po latach fascynacji wilczurami, jamnikami czy seterami coraz łaskawszym okiem spoglądamy na poczciwe mieszańce. I coraz chętniej je adoptujemy.
W czasie pandemii znacząco osłabła hojność Polaków na rzecz zwierząt. Wiele organizacji ratujących psy, koty czy konie boryka się z problemami finansowymi, a pomoc rządowa w ramach kolejnych tarcz antycovidowych albo ich nie objęła, albo okazała się niewystarczająca.
To, że psy mają świetny węch, nie jest niczym nowym. Ale fakt, że potrafią wywęszyć koronawirusa, może zaskoczyć. I wzbudzić słuszny podziw.
Nie my udomowiliśmy psy. One zrobiły to same i dzięki temu, pod pewnymi względami, stały się bystrzejsze od szympansów.
Gdyby nie one, życie wielu osób byłoby trudniejsze, a nawet niemożliwe. Dosłownie.
Dr Remigiusz Cichoń o tym, czy istnieje podział na psiarzy i kociarzy oraz który czworonóg bardziej dziś podbija serca ludzi.