Serce wyhodowane z komórek macierzystych w laboratorium? Nie tak szybko, jak donoszą media. Jesteśmy już w drodze – mówią badacze – ale dopiero na jej początku.
Pod koniec 2016 r. rekordzista czekał na ostatnią szansę na życie aż cztery lata, w 2020 już 12. Po wybuchu pandemii było jeszcze gorzej. Ostatni raport NIK pokazuje, że przeszczepów jest coraz mniej, ponieważ nikomu na nich nie zależy. Tylko chorym, a oni w naszym systemie zdrowia liczą się najmniej.
„Przeszczep serca jest, w pewnym kontekście, takim małym zmartwychwstaniem…” – prof. Marian Zembala wplótł tę refleksję w jedną ze swoich wypowiedzi. Refleksję o życiu, śmierci i wierze.
W cieniu barbarzyńskiej wojny na Ukrainie nie maleje zagrożenie ze strony koronawirusa dla osób pozbawionych naturalnej odporności. I choć przed atakiem zarazków nie chronią ich nawet szczepionki, jest już sposób na to, by czuli się bezpieczniej. W Polsce na razie trudno dostępny.
Po pierwszym udanym przeszczepieniu człowiekowi serca świni jest jeszcze mnóstwo pytań, na ile ten nowy rodzaj transplantacji przedłuży choremu życie. Ale niedobór zdrowych narządów wymaga podejmowania takich prób.
Skoro dawka uzupełniająca była dla osób z deficytem odporności dawką wyrównania szans, to powinny one móc teraz otrzymać dawkę czwartą – odpowiednik przypominającej dla reszty społeczeństwa. Zwłaszcza że nadciąga omikron. Takie rozwiązanie rekomenduje Senacki Zespół ds. Transplantacji i Zespół ds. Dzieci.
Lux ex Silesia nie dla prof. Mariana Zembali. Wręczenie nagrody metropolity katowickiego abp. Wiktora Skworca, które miało mieć miejsce 10 października, najprawdopodobniej pokrzyżowała Fundacja Pro-Prawo do Życia.
Pacjenci po przeszczepach należą do grupy podwyższonego ryzyka ciężkiego przebiegu covid-19 i zgonu. Szczepienia są więc dla nich ratunkiem. Pod warunkiem że ich układ odporności zareaguje na wakcynację. A niestety często tak się nie dzieje. Trwa dyskusja, czy podać im trzecią dawkę szczepionki.
Artykuł miał służyć m.in. temu, by kolejny minister i rektor placówki nie odważyli się zamiatać spraw pod dywan. Ani odmawiać dostępu do informacji publicznej.
Artykuł opisujący niewiarygodne zaniedbania Łukasza Szumowskiego ukazał się w dzisiejszej „Polityce”. Zapowiadaliśmy go od poniedziałku. Minister nie musiał czytać całości – doskonale wiedział, co zawiera. Jego odejście nie dziwi.