Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie chce czekać na wynik prawyborów w Koalicji Obywatelskiej i wybiera kandydata na przyszłoroczne wybory prezydenckie. W grze pozostały dwa nazwiska.
Dziwię się partii Kaczyńskiego, że wykorzystując falę entuzjazmu, który po ich stronie wywołała wygrana Trumpa, nie ogłosili 11 listopada kandydatury Przemysława Czarnka. To idealny polski Trump.
PiS podpisuje Republikanom polityczne czeki in blanco. Jeśli Trump zacznie się układać z Putinem w sprawie Ukrainy na tyle, że Kreml będzie się jawił jako zwycięski reżim, Kaczyński i jego ekipa będą świecić oczami za Trumpa nieporównanie bardziej niż dotąd za proputinowskiego Orbána.
We wtorek na biurko Jarosława Kaczyńskiego trafią duże badania ilościowe na temat kandydata PiS na prezydenta. W czwartek ma zebrać się Prezydium Komitetu Politycznego i na podstawie tych właśnie badań ostatecznie zdecydować, kogo partia wystawi w wyborach.
Prawybory w Koalicji Obywatelskiej napędzają kampanię, a raczej prekampanię wyborczą. Jak powtarza Sikorski, „to będą wybory o bezpieczeństwie”. Tylko czy akurat w maju przyszłego roku Polacy będą w nastroju kasandrycznym?
Czy i co wygrana Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach zmieni w polskiej polityce? Czy wpłynie na to, kto zostanie prezydentem w Polsce? Partie ruszają do układania nowych strategii. Ale łatwo tu o błąd.
Prezes PiS czeka na wyniki badań, tymczasem poseł Przemysław Czarnek, żeby nie tracić czasu, sam się zbadał i uznał, że czuje się tak dobrze, że „rusza w tournée po Polsce”.
Jarosław Kaczyński po kilku dniach porzucił koncepcję prawyborów, które miał wygrać Przemysław Czarnek. Jeśli kampania prezydencka okaże się niewypałem, to na prawicy zrobi się jeszcze goręcej niż teraz.
Czarnek jest takim lokalnym mini-Trumpem, a w każdym razie na niego jawnie pozuje. Rubaszny, chamski, agresywny, rechototwórczy, a przy tym demonstrujący swoją religijność, patriarchalną rodzinność, narodowy szowinizm. Zwycięstwo Trumpa w Stanach byłoby potwierdzeniem skuteczności takiej metody.
Spór o prawybory jest w istocie sporem o kurs partii i o wpływ na nią. Przemysław Czarnek byłby sygnałem, że PiS idzie do prawej ściany, że w II turze liczy przede wszystkim na przyciągnięcie elektoratu Konfederacji (i trochę PSL). Przeciwnicy argumentują z kolei, że byłaby to prosta droga do przegranej.