Z jednej strony „anielska cierpliwość, umiar i realizm Chińczyków”, z drugiej „diabelskie antychińskie zaślepienie Amerykanów”. Jak i dlaczego lewicowy portal powtarza propagandę chińskiego autorytaryzmu?
Raport ma się ukazać 29 października. Przez najbliższe tygodnie komisja będzie się zajmować zaniedbaniami w obszarze zbrojeń i rosyjską dezinformacją w mediach.
Nic dziwnego, że za PiS TVP nie chciała ujawnić kosztów produkcji „Resetu”. Dziś okazuje się, że cała produkcja pochłonęła ponad 5,5 mln zł. Rachoń i Cenckiewicz nie mają sobie nic do zarzucenia. Wierzę im. Życie z niezłomnym poczuciem słuszności i prawości musi być bardzo przyjemne.
Zbliżające się eurowybory Rosja potraktuje jak poligon przeróżnych środków wpływu na Unię Europejską. Te najskuteczniejsze nie zmieniły się od dekad.
Zgodnie z rosyjską doktryną działań informacyjnych oddziaływanie na społeczeństwo odbywa się na trzech powiązanych ze sobą poziomach. Na każdym z nich dociera się do innej grupy odbiorców, czyniąc w ludzkich umysłach spustoszenie gorsze niż silny ostrzał artyleryjski na polu walki.
Strajki „bohaterskich” rolników cieszą kremlowskie media. Ochoczo relacjonują, że w Polsce wysypywane jest „zatrute ukraińskie zboże”, protestujący „trollują Ukraińców na granicy” i blokują śmieciami trasę kolejową wiodącą na wschód.
Marcin Wolski, ostatnimi laty nader aktywny piewca polityki pisowskiej władzy, nagle uderzył się w pierś. I to tak, że aż zagrzmiało. Taka tam pustka.
PiS jest zapobiegliwy i zawczasu przygotowuje się do zajęcia z góry upatrzonych pozycji, o ile przegra wybory w październiku. Ale kto kopie referendalne dołki, ten sam w nie wpada.
Rosyjska propaganda ma cztery główne nurty. Jedna jej część jest skierowana do odbiorcy wewnętrznego, inna do zagranicznego. To, czego nie da się osiągnąć walką, można czasem osiągnąć przez media.
Gdyby intencje PiS były propaństwowe, prokuratura oraz służby specjalne od razu zajęłyby się np. sprzedażą Lotosu.