Amatorzy także powinni mieć możliwość poszukiwania zabytków, a państwo powinno wykorzystać ich potencjał – przekonuje jeden z detektorystów w reakcji na tekst Agnieszki Krzemińskiej.
Poszukiwanie skarbów z przeszłości stało się patriotyczną odmianą grzybobrania. Polskie państwo sprzyja, archeolodzy załamują ręce.
Teoretycznie po 1 maja policjanci powinni zatrzymywać każdą osobę chodzącą z wykrywaczem i konfiskować jej sprzęt.
Wygląda fantastycznie. Stoi prosto, jakby cierpliwie czekał 2400 lat, aż mu zrobimy zdjęcia. Ale to nie jedyny ostatnio odkryty wrak, który odsłania tajemnice starożytnej żeglugi. Co więcej, by ją badać, nie zawsze trzeba schodzić pod wodę.
Zakopane w ziemi monety rzadko zdradzają tajemnice ich właścicieli, ale często przynoszą informacje o czasach, w których je ukryto. Skarb właśnie znaleziony na Rugii opowiada o okresie tworzenia się europejskich państw chrześcijańskich. Również Polski.
W Polsce – złoty pociąg, w Egipcie – ukryta komnata w grobie Tutanchamona. Tropienie zagadek ułatwiają nowoczesne metody geofizyczne, ale interpretacje wyników mogą wieść na manowce.
W archeologii metody zapożyczone z innych nauk oferują niespotykane dotąd możliwości. Ostatnio zmieniły utrwaloną od lat wizję dziejów Warmii i Mazur.
Szacuje się, że około miliona z 23 mln Ghańczyków żyje z poszukiwania złota. Na ogół w konflikcie z prawem.
Na Mazurach jest jezioro z zatopioną bronią i luksusowymi wyrobami z pierwszych wieków naszej ery. To świadczy, że mieszkańcom naszych ziem bardzo imponował germański styl życia – wojaczka, podboje, tajemnicze rytuały.
Ciekawy przypadek reportażu uczestniczącego, który czyta się jak przygodową sensacyjną powieść.