Niedawno zmarł pewien Wybitny Człowiek. Przez kilka dni przyjaciele Zmarłego na próżno przeglądali dziesiątki nekrologów w poszukiwaniu informacji o dacie pogrzebu. Wymieniano gorączkowo telefony. Wreszcie zaczęła krążyć pogłoska: pogrzebu nie będzie, tak zadecydowała rodzina. Czy tak może być, aby zmarły nie miał pogrzebu? Czy rodzina może dowolnie dysponować prochami, przechowywać je w domu, rozsypać w ogródku. Czy prawo do pochówku przynależy każdemu z nas, czy jest wyłącznie w gestii naszych krewnych?
Gdyby zbieg przypadków zdarzył, że jakaś przyszła cywilizacja miała nas sądzić po sposobie rozstawania się ze zmarłymi i po nagrobkach, jakie im wystawiamy, to obraz objawiłby się z tego nader ciekawy: Europa Środkowa, przełom wieków, gwałtowny koniec epoki lastryko.
Dokąd miałby wyruszyć kondukt żałobny, gdyby sprowadzano do Polski zwłoki Cypriana Kamila Norwida? Do Warszawy czy do Krakowa? Jeśli do Krakowa, to na Wawel czy na Skałkę?