Po raz pierwszy GUS podaje nie tylko wysokość średniej płacy krajowej, ale także mediany. Liczy też lukę między zarobkami mężczyzn i kobiet, ale niewiele z tego wynika.
Czy statystyki GUS oddają prawdziwy obraz polskich zarobków i dlaczego masło stało się tematem politycznym? Karolina Lewicka rozmawia z redaktorką Joanną Solską o nierównościach płacowych, medianie wynagrodzeń i przyszłości rynku pracy.
Dane GUS niewiele mówią o prawdziwej wysokości naszych zarobków. Średnia krajowa dla większości jest nieosiągalna, przekracza ją zaledwie 30 proc. pracujących na etacie.
Nie pierwszy raz życie na wyspie zamiera wskutek odejścia kobiet od swoich obowiązków, również domowych. I choć Islandia jest najlepsza na świecie pod względem równości, władze uważają, że mogą jeszcze wiele poprawić.
Premier ogłosił, że zakupy na zeszyt zanikają (całkiem jak bieda), ale w Polsce powiatowej i wioskowej niekoniecznie. Zeszyty są schowane pod ladą, a zapiski gęste jak fasolowa z dna kotła.
Budżetówce brakuje pieniędzy, czytelnych kryteriów wynagradzania zatrudnionych, a także systemu oceny efektów ich pracy. O wysokości zarobków i podwyżkach decyduje więc siła polityczna konkretnych zawodów.
Przez ponad pięć tygodni robotnicy zakładów Solaris sprawdzali, czy w Polsce opłaca się strajkować. Odpowiedź może być zachęcająca dla tych, którzy tak jak oni czują, że pracują, ale nie czują, że zarabiają.
Na Polskim Ładzie miało zyskać 90 proc. Polaków, głównie tych głosujących na PiS. Po zaledwie kilku dniach widać, w czyje zarobki uderza najbardziej – pracujących specjalistów i w emerytury osób, które wysokie świadczenia wpracowały sobie długoletnią pracą. Także wyborców partii rządzącej.
Wraz z drożyzną rośnie niezadowolenie Polaków z zarobków. Podwyżek płac – według monitoringu NBP – żądają już pracownicy 73 proc. przedsiębiorstw. Premier odpowiada na to, że przecież pensje rosną szybciej niż ceny. Niby ma rację, a jednak mija się z prawdą.