Dni Radosława Piesiewicza jako szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego wydają się policzone. Obiecywał załatwić miliony dla zawodowego sportu, a dbał głównie o własny interes. W formie prowizji od umów sponsorskich zarobił co najmniej 11 mln zł.
Polski Komitet Olimpijski zaprezentował swoją wersję działań związanych z przejętą przez wewnętrzną spółkę restauracją. Przy okazji potwierdzając ustalenia „Polityki”, że poszło na ten cel niemal 1,5 mln zł.
Prawie 1,5 mln zł wydano w Polskim Komitecie Olimpijskim na restaurację zarządzaną przez wewnętrzną spółkę. Prezes Radosław Piesiewicz dokooptował do niej swoją dobrą znajomą.
Szkoda wielkich rozmiarów to 1 mln zł, a tu mamy siedem razy więcej. Myślę, że adwokatów prezesa PKOl czeka dużo pracy – mówi prof. Michał Romanowski.
Tylko w latach 2022–24 Radosław Piesiewicz zainkasował w formie prowizji od umów sponsorskich ze spółkami skarbu państwa 7,3 mln zł. Publicznie temu zaprzeczał. Pamięć wróciła mu w rozmowach z kontrolerami skarbowymi.
Członków PKOl jakoś to nie oburza, wszelkie próby odwołania Radosława Piesiewicza palą na panewce, na dobrą sprawę w ogóle nie ma tego tematu.
Czy Andrzej Duda ma jakieś argumenty poza rekomendacją PKOl? Poza zamiłowaniem do nart i prestiżowym statusem byłego prezydenta nic chyba za nim nie przemawia. A gdyby doszło do jakichś rozmów, to zaraz się okaże, że bariera językowa sięga wysokości iście tyczkarskich.
Ta kasa rozchodzi się w mgnieniu oka. Trzeba m.in. płacić pensje i regulować rachunki na rzecz komitetu organizacyjnego paryskich igrzysk – mówi pracownik olimpijskiej centrali.
Ofensywa Kim Dzong Una; rocznica wyborów; Andrzej Duda w Sejmie; zarzuty dla Marcina Romanowskiego; NIK kontroluje PKOl.
Grupa trzymająca władzę w Polskim Komitecie Olimpijskim rzuciła w przestrzeń medialną raport mający świadczyć o tym, że nie ma nic do ukrycia. Ale wydaje się, że to wyjaśnienia pozorne. Konkretnie poinformowano za to, że w powietrzu wisi groźba pozwów.