Najpierw była sprawa śmierci Barbary Skrzypek, łapczywie zagospodarowana politycznie przez PiS. Wywołało to sprawę prokuratorki Ewy Wrzosek, w którą z kolei wmieszał się premier Donald Tusk. A wszystko wywołało atak PiS, który zarzucił prokuraturze upolitycznienie.
Dobrozmieńcy i konfederaci albo nie rozumieją powagi sytuacji, albo udają, że jej nie pojmują. Jedno i drugie jest groźne, bo zastępuje rzeczywistość iluzjami, że obronimy się sami.
Opowieść o sadystycznym reżimie, który za pomocą prokuratorskich siepaczy mści się na patriotach, budzi zażenowanie, politowanie albo gniew moralny. Także w PiS.
Piotr Mazurek rozdawał publiczne miliony kumplom, przyjaźnił się z morderczynią i pomiatał ludźmi w Kancelarii Premiera. Pod swoje skrzydła przyjął go Karol Nawrocki.
Jak dobrać się do ogromnych publicznych pieniędzy, których nie trzeba odprowadzać do budżetu państwa? Wystarczy założyć państwowe firmy, które je „przejedzą” na nieracjonalne inwestycje i wysokie pensje. Według tej zasady działał Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa.
Barbara Skrzypek od pięciu lat cieszyła się zasłużoną emeryturą. Choć mogła, to nigdy nie chciała wejść do polityki, ale po jej nagłej śmierci Jarosław Kaczyński zdecydował inaczej.
Nawet wyborcy PiS nie chcą mieć za prezydenta kumpla kryminalistów. Zapowiadający się upadek „obywatelskiego kandydata” będzie miał daleko idące następstwa. I to następstwa z kategorii „polityczne trzęsienie ziemi”.
Węgierski rząd ma Donalda Tuska na celowniku. Chyba żaden inny zagraniczny polityk nie był tu tak mocno atakowany od 2010 r. Nasze stosunki osiągnęły historycznie niski poziom.
Zawziętą bezczelność Kaczyńskiego, Błaszczaka i ludzi PiS można wytłumaczyć psychologicznie jako synergię agresji powodowanej strachem i euforii wywołanej nadzieją na rychłe odwrócenie złego losu i powrót do władzy.