Za prezydentury Trumpa lojalność jest ważniejsza niż bezpieczeństwo USA. Tak jak w każdym systemie zmierzającym ku miękkiej wersji autorytaryzmu.
Ofiarą ideologicznych czystek w Pentagonie padł legendarny samolot, który zrzucił pierwszą bombę atomową – złowrogi symbol potęgi USA. Trudno o lepszy dowód pogubienia administracji Trumpa w jej rewolucyjnym zaślepieniu.
Donald Trump i jego stronnicy znów triumfują. Zdominowany przez Republikanów Senat zatwierdził wszystkie nominacje, w tym najbardziej kontrowersyjne, godząc się, by kluczowe stanowiska objęły osoby o ewidentnie niedostatecznych kwalifikacjach. Albo i gorzej: zagrażające bezpieczeństwu i pomyślności Ameryki.
Zazwyczaj w negocjacjach pokojowych ważne są dwie wykluczające się do pewnego stopnia wartości: czas i treść. Szybkie zakończenie zabijania skłania do kompromisów i chodzenia na skróty.
Donalda Trumpa wizja pokoju w Europie, z uznaniem racji Rosji, była tylko przygrywką. Wiceprezydent J.D. Vance zaatakował unijne rządy i instytucje, porównując je do Sowietów. Nasz kontynent dla Trumpa to coraz bardziej „frenemie” – trochę przyjaciel, a trochę wróg.
Rozmowa Donalda Trumpa z Władimirem Putinem to kolejny krok ku normalizacji relacji Zachodu z Rosją, przynajmniej w ocenie prawicowych i lewicowych eurosceptyków. Brak zgody co do postępowania w sprawie Kijowa jest zatrważający.
Przedziwna osobista relacja (fascynacja?) Trumpa i Putina okazuje się mieć wciąż znaczący wpływ na stosunek obecnego amerykańskiego prezydenta do kremlowskiego tyrana, mimo upływu lat, w których Putin rozpętał w Europie wojnę.
Zaczyna się najważniejszy dla transatlantyckich relacji tydzień od chwili ponownego objęcia władzy przez Donalda Trumpa. Warto naświetlić kluczowe kwestie do dyskusji między Europą a USA.
Donald Trump uchodzi za „nieprzewidywalnego”, ale słucha swoich doradców, choć nigdy się do tego nie przyzna. Warto poznać tych członków jego zespołu, którzy mają na niego największy wpływ, jeśli chcemy przewidzieć, co zrobi w swojej drugiej kadencji.