Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar o tym, na jakim etapie przywracania praworządności już jesteśmy, o tym, co przed nami, a z czym trzeba będzie jeszcze poczekać.
Posłom PiS nie pójdzie tak łatwo, a dokazywanie w postaci odmowy zeznań lub składania zeznań pozornych (z gatunku „nie wiem, nie pamiętam, zarobiony jestem” albo „ja tu tylko sprzątam”) ma bardzo mizerne perspektywy.
Władimir Putin wygrywa pseudowybory; szef gabinetu prezydenta uderza w Mariusza Błaszczaka; jak się Jarosław Kaczyński przygotował do przesłuchania przed komisją śledczą; Zbigniew Ziobro publikuje zdjęcie ze szpitala; Iga Świątek triumfuje w Indian Wells.
Czy komisja śledcza zbierze materiał pozwalający pociągnąć Jarosława Kaczyńskiego do odpowiedzialności prawnej za nadużywanie systemu Pegasus? Zobaczymy. Ale raczej nie było to ostatnie przesłuchanie prezesa PiS.
„Jestem najstarszy w tym gronie i pełniłem najwyższe funkcje, więc mogę was pouczać” – powiedział Jarosław Kaczyński przed komisją śledczą ds. Pegasusa. „Pana wiek rzeczywiście może powodować, że nie pamięta pan wielu kwestii” – odparła przewodnicząca Magdalena Sroka.
Marszałek Sejmu upiera się przy referendum w sprawie aborcji; Sikorski odwołuje ambasadorów; poznamy nowego przewodniczącego KEP; Ameryka chce blokować TikToka, Kamiński i Wąsik się legalizują.
Podsłuchiwany Pegasusem Daniel Obajtek dał się rozpracować jak dziecko, a z nim jego protegowany Adam Burak. Stenogramy podsłuchów wyciekają dziś jak niegdyś kelnerskie nagrania z restauracji Sowa i Przyjaciele.
Każdy z wyjątkiem prezydenta Andrzeja Dudy chce dziś wiedzieć, czy był podsłuchiwany przez system Pegasus, żeby móc się na tę okoliczność przygotować.
Wygląda na to, że Pegasus z Hermesem mają ze sobą tyle wspólnego, że obie nazwy inspirowała starożytna mitologia, a narzędzia służyły do kontrolowania tak „swoich”, jak „obcych”, czyli opozycji. Żyjemy w realiach PODSŁUCHOWISKA. Bez społecznej kontroli to się nie skończy.
CBA domagało się postawienia Danielowi Obajtkowi zarzutów niegospodarności i działania na szkodę spółki, ale skończyło się niczym, bo nad prezesem Orlenu wielki plażowy parasol trzymał sam Jarosław Kaczyński. To nawet nie było krycie. To była fascynacja.