Dlaczego benzyna na naszych stacjach paliw kosztuje poniżej 6 zł, najtaniej od wybuchu wojny w Ukrainie? I to mimo zaostrzającego się z dnia na dzień konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Odcięci od rosyjskiej ropy Węgrzy rozpaczają, wzywając Brukselę, by wpłynęła na Ukraińców, bo czeka ich kryzys paliwowy. W Rosji wprowadzono zakaz wywozu gotowego paliwa, bo zaczyna go tam brakować. U nas na stacjach paliw – odpukać – spokojnie. Na razie.
Cena ropy przebija już barierę 90 dol. za baryłkę, a analitycy nie widzą nadziei na rychłe spadki. Powód? Jak zwykle sytuacja międzynarodowa.
Od stycznia polscy kierowcy tankują na stacjach benzynowych popularną Pb95 w wersji E10, czyli z 10-proc. dolewką bioetanolu. To odwodniony spirytus, za pomocą którego Unia Europejska chroni klimat. Czy skutecznie? Sama ma co do tego wątpliwości.
Wśród użytkowników aut niepokój, bo nowa benzyna zastąpi dziewięćdziesiątkę piątkę. Czy na taki koktajl mocno zakrapiany alkoholem nasze auta są przygotowane? Warto sprawdzić.
Ropa drożeje, złoty słabnie, a Orlen sprzedaje paliwa najtaniej w Europie. Ten wyborczy prezent będzie kosztował kilka miliardów złotych.
Prawidła politycznego marketingu mówią, że na wybrzmienie jakiegoś politycznego zdarzenia i dotarcie do odbiorców w masowej skali trzeba właśnie około dwóch tygodni. W obozie władzy widać już dużą nerwowość, niepewność, co objawia się coraz większą agresją. Mieliśmy starcie premierów, Morawieckiego i Tuska, i tak już może być do końca kampanii.
Przeceny Orlenu na stacjach benzynowych wymknęły się spod kontroli. Aby ustabilizować ceny na krajowym rynku, paliwa muszą zdrożeć.
Eksploatujemy zasoby jak szaleni i to w tempie, które nie pozwala Ziemi na ich regenerację.
Polska jest największym w UE importerem rosyjskiego gazu płynnego (LPG), mimo że premier Morawiecki uroczyście deklarował, że do końca 2022 r. przestaniemy go z Rosji sprowadzać. Na pytanie o rosyjski LPG pada dziś odpowiedź: będziemy importować, bo jest tańszy.