Spór wokół „I’m Still Here”, pierwszego oscarowego filmu w historii Brazylii, uzmysławia, że historia przemocy w nim ukazana jeszcze się nie skończyła.
Dlaczego w tym roku triumf odniosły produkcje niezależne, które nie były masowo oglądane? Ceremonię podsumowują Janusz Wróblewski oraz jego goście: Katarzyna Czajka-Kominiarczuk i Jakub Demiańczuk.
„Anora” zdobyła pięć statuetek i przewodzi stawce. Najwięksi przegrani? „Emilia Pérez” nie podniosła się po aferze, „Brutalista” poprzestał na trzech Oscarach, niepocieszeni są też pewnie twórcy „Konklawe”.
Czy Hollywood ugnie się przed Trumpem i przyzna najważniejsze nagrody amerykańskiego przemysłu filmowego widowiskom niebudzącym większych kontrowersji? To tylko jedna z niewiadomych oscarowej nocy. Zaskoczeń może być wiele.
„Nosferatu” Roberta Eggersa, symfonia na ciemność, strach i odrazę, okazał się wart czterech nominacji do Oscarów. Słynny filmowy wampir, niczym przed stu laty, wydaje się zwiastować mroczne czasy.
„Emilia Perez” z 13 nominacjami znokautowała tegoroczną oscarową konkurencję. Przy okazji bijąc rekord „Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka” (2000) i „Romy” (2018), najczęściej dotąd nominowanych filmów nieanglojęzycznych w historii.
„Pod wulkanem” Damiana Kocura będzie ubiegał się o nominację do Oscara w kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy. Mało kto spodziewał się takiej decyzji, z ocenami trzeba jednak poczekać do premiery w Gdyni.