Niemal każdego dnia Morawiecki wygaduje jakieś androny, kalumnie zmieszane z czczymi obietnicami i zapewnieniami bez pokrycia, ignorując najzupełniej oczywiste fakty, które widzą wszyscy.
Wyczekująca postawa Berlina wobec groźby rosyjskiej inwazji na Ukrainę dzieli niemiecką opinię publiczną. Eksperci nawołują do zmiany polityki wschodniej Niemiec.
Nowe władze w Niemczech patrzą na Polskę podobnie jak stare. Z PiS trzeba rozmawiać, nie robiąc sobie specjalnych nadziei. A prowadzenie walki o praworządność pozostawić Komisji Europejskiej.
W Polsce nadzieja, że jakimś cudem uda się zatrzymać powstanie gazociągu Nord Stream 2, nie gaśnie. Dlatego spore emocje wywołała informacja, że niemiecki regulator Bundesnetzagentur Federalna Agencja ds. Sieci wstrzymał certyfikację spółki Nord Stream 2 AG jako operatora gazociągu. Zdarzył się cud?
Dwóch rzeczy można być pewnym. Po pierwsze, ceny nie spadną do wiosny przyszłego roku, choć Gazprom oficjalnie przekonuje, że nie ograniczył dostaw, tylko realizuje je zgodnie z kontraktami. Po drugie, kurek jest w rękach Putina.
Węgry podpisały z Gazpromem wieloletnią umowę na dostawy gazu. Energetyczny romans rosyjsko-węgierski nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Jest też dotkliwym ciosem – nie tylko dla Ukrainy, ale też dla Jarosława Kaczyńskiego i PiS.
Rosjanie właśnie skończyli budować Nord Stream 2. Ten rurociąg daleko przekroczył swoje znaczenie energetyczne i od początku prowokuje skrajne sądy. A w Polsce rządzonej przez PiS stał się wręcz synonimem zdrady.
Wbrew amerykańskim sankcjom i ostrej krytyce w Niemczech Manuela Schwesig, premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego, postanowiła sama dokończyć Nord Stream 2.
Ważą się losy gazociągu Nord Stream 2, a niemiecki rząd po raz pierwszy dopuścił możliwość przerwania budowy. Czy to jednak realna groźba?
Narodził się wielki gospodarczy projekt gazowego Międzymorza. Polska będzie zaopatrywać kraje naszego regionu w specjalny rodzaj gazu z certyfikatem Gazprom-free. Fantazja? Ale jaka efektowna!