W poprzednim numerze „Polityki” opisaliśmy, jak dwie kierowane przez Tadeusza Rusieckiego spółki – Fart i Tarus Holding przejęły kontrolę nad nieruchomościami w najatrakcyjniejszych punktach stolicy, którymi onegdaj PRL obdarowała ZSRR. Kim jest człowiek, który zdołał to uczynić tak skutecznie i dyskretnie? Bo o jego poczynaniach zdają się nie wiedzieć ani polskie MSZ, ani służby specjalne, ani władze stolicy, ani nawet Rosjanie, czujący się wciąż gospodarzami kilkunastu obiektów.
Sprawa rosyjskich nieruchomości w Warszawie przez minione 10 lat kilkakrotnie stawała się przedmiotem intensywnego zainteresowania mediów i raczej delikatnych zabiegów polskiej dyplomacji. Nikt jednak nie odkrył dotychczas, że kontrolę nad większością rosyjskich posiadłości w Warszawie skutecznie i bez rozgłosu skupiły w swoim ręku dwie spółki – Fart i Tarus, kierowane praktycznie przez jedną osobę.
Architektura ma wartość rynkową: wpływa na cenę domu, na możliwości jego sprzedaży. W ostatnich latach powstało sporo domów, które nie znajdują nabywców. Jaka architektura daje nadzieję na sukces?
Eksperci oceniają, że w tym roku na wtórnym rynku mieszkaniowym zostanie zawartych ponad 150 tys. transakcji. To trzy razy więcej niż na początku dekady. Niestety, rośnie również ryzyko tego handlu. Jak je ograniczyć?
Do własnego domu, z dala od miasta, dojrzewali powoli. Przed trzydziestką było to zwykle nierealne, z braku forsy. Na ważne w tamtym czasie pytanie: być czy mieć, odpowiadali: być.