Wyszarpane. Wybłagane. Wywalczone. Takich słów używają rodzice niepełnosprawnych dzieci, mówiąc, jak zdobyli miejsce w szkole od września.
To historie dzieci, ale przede wszystkim kobiet wystawionych na próbę, pozostawionych bez pomocy ze strony państwa czy – jak jedna z matek – przez partnerów.
Lekarze i fizjoterapeuci przewidują, że wkrótce powstaną trzecie kolejki bez kolejki. A rodzice dorosłych niepełnosprawnych, którzy protestowali w Sejmie, nazywają nową ustawę „wydmuszką”.
Kobiecość nie może mieć barier – stwierdziła kilka lat temu Kasia Wojtaszek, współzałożycielka Fundacji Jedyna Taka, która już po raz piąty organizuje wybory Miss Polski na Wózku. O swoje wybory upomnieli się też panowie.
Starsza pani poruszająca się z balkonikiem mówi, że najwygodniejszym dla niej miejscem jest cmentarz. Nie ma aut, rowerzystów, nawierzchnia bez wybojów. I co chwila ławeczka.
Od 51 do 79 proc. kobiet z niepełnosprawnością intelektualną doświadcza przemocy seksualnej. Trzy razy częściej niż pozostałe kobiety.
Gdy słyszę: to nie my, ale jacyś oni – np. przeszła władza, totalna opozycja, zagraniczny kapitał czy drugi sort – są winni wszelkich niepowodzeń, zapala mi się sygnał ostrzegawczy.
Z Dorotą Próchniewicz, matką w pełni zależnego od niej 23-latka, o proteście opiekunów osób niepełnosprawnych i systemie pomocy, który mógłby istnieć, ale go nie ma.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski ponowił „apel do matek, aby zawiesiły protest, bo dalsze przebywanie dzieci w ekstremalnych warunkach odbije się na ich zdrowiu”. Prezes Fundacji im. Brata Alberta jest chyba niedoinformowany.
Wiele w życiu osób niepełnosprawnych można zmienić nie przez dosypywanie pieniędzy, a przez dyskusję i namysł, jak to wszystko lepiej zorganizować.