Tuż przed dymisją minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zapewniał, że w publicznej służbie zdrowia nie ma chaosu i wszystko jest pod kontrolą. Tak naprawdę zostawił swemu następcy nielichy bałagan, który natychmiast trzeba zacząć sprzątać.
Według danych resortu klauzulę opt-out wypowiedziało już ponad 2 tys. lekarzy. Rezydenci mówią o ok. 2,8 tys. osób. Czy w polskich szpitalach zabraknie rąk do pracy?
Minister zdrowia wiedział o planowanym strajku rezydentów od wielu miesięcy, ale nie traktował go poważnie. Tymczasem głodówka najmłodszych polskich lekarzy trwa już ósmy dzień.
Utworzenie sieci pozwoli przeżyć szpitalom publicznym, ale chorym już niekoniecznie.
Szydło krytykuje Radziwiłła za pomysł, aby publiczne szpitale mogły pobierać pieniądze od ubezpieczonych pacjentów.
NFZ zaleca badania cytologiczne raz na 3 lata. Pacjentki, które chciałyby zrobić je częściej, są odsyłane do domu.
Nieubezpieczeni mieli od stycznia leczyć się za darmo. Okazało się jednak, że znaczenie słowa „leczyć” skurczyło się do wizyty u lekarza pierwszego kontaktu. Na koszt lekarza.
Z chaotycznych zapowiedzi reformy służby zdrowia wynika, że rząd zamierza radykalnie utrudnić dostęp do lekarzy specjalistów. I likwidować szpitalne oddziały. W zamian chorzy dostaną propagandę.
Legalizować czy nie? Argumenty są różne, jednak większość ekonomistów już od dawna jest za.
Obciążenie pracą w szpitalach przekracza normy i zdrowy rozsądek.