Coś niedobrego dzieje się z polską estradą. Pokazał to ostatni jubileuszowy festiwal w Opolu. Najlepiej wypadły stare gwiazdy, debiutanci zaś tworzyli dla nich bezbarwne, plastikowe tło. Nowe nurty w stylu disco nie przebiły starej, 35-letniej tradycji festiwalu, którym co roku w czerwcu żyła cała Polska. Opole bawiło i wzruszało. Dziś bawi mniej i mało kogo wzrusza. Nikt jednak nie dopuszcza myśli, że tej imprezy mogłoby już nie być.
Zakończył się siódmy z kolei festiwal Warsaw Summer Jazz Days, który stał się najpoważniejszą konkurencją dla szacownego Jazz Jamboree. Od 1991 roku organizatorzy obu tych imprez dokładają starań, by żadna z nich nie pomyliła się z drugą. Wygląda na to, że z jazzem w Polsce jest jak z całą Polską - dzieli się na dwa.