Tekst przebojowej piosenki powinien być dziś prosty, smutny, a do tego zawierać obce wyrazy. Było to słychać nawet na nieco odświeżonym opolskim festiwalu.
Kings of Leon są w ciągłej podróży między niebem i piekłem. Jeśli akurat nie rozkochują w sobie tysięcy fanów na koncertach, to wystawiają na ciężką próbę swoją bratnią miłość.
W Eurowizji Polacy uczestniczyli jako widzowie, a wygrała piosenka Nemo z nieistniejącego Bonda. Od zeszłego roku przewodnim hasłem finału jest „United by Music”, które w tym roku wybrzmiewało dość głucho z powodu napięć między zwolennikami Palestyny i Izraela.
Jeszcze nie wiemy, która piosenka wygra Eurowizję, ale już możemy być pewni, że znowu zatriumfuje skandynawski przemysł muzyczny. Bo szwedzkie pomysły, nawet jeśli nie górują na scenie, rządzą na zapleczu.
Luna wszystko miała jak należy – i melodię, i refren, i cokół, i tancerzy w maskach, i księżyc, i nawet była wiedźmą i naraziła się na hejt prawicowych przygłupów przez pozowanie z tęczową flagą. „Dobranoc, Księżycu” – można powtórzyć za klasyczną książeczką dla dzieci.
Serwis muzyczny Beehype, który świętuje właśnie dziesięć lat działalności, jest polski, ale zarazem globalny: to sieć korespondentów, którzy wzajemnie polecają sobie muzykę rozrywkową – lokalną, zaskakującą, spoza obszaru anglosaskiego.
Krytycy nie byli zachwyceni. Wytwórnia wróżyła komercyjne samobójstwo. Zespół się jednak uparł, by album wydać. I słusznie, bo obchodząca właśnie 35. urodziny płyta „Disintegration” The Cure to arcydzieło muzyki popularnej.
Dobry początek solowej kariery.
Duet Coals jest zawieszony między pokoleniami, między popem a muzyką alternatywną, między światowością a polskością. I wie o młodej publiczności coś, czego inni nie wiedzą.
Franek Warzywa & Młody Budda śpiewali o święcie ziemniaka i największym pomidorze na świecie, zdobyli fanów za granicą i otarli się o konkurs Eurowizji, który mieliby szanse wygrać. Teraz tematykę warzywną porzucają dla inspiracji science fiction.