Od dawna nie było w Polsce tak burzliwej dyskusji na temat nowego gmachu jak przy okazji warszawskiej siedziby MSN. Ikona architektury czy napompowany kontener pracowniczy?
Powoli opadają emocje związane z otwarciem Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Tymczasem w stolicy naszych zachodnich sąsiadów wyrasta nie mniej okazały gmach. I podobnie kontrowersyjny.
Biały klocek w sieci to dziś jasny (nomen omen) sygnał, że mowa o Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
Niesamowity jest w tej chwili widok z MSN na plac Defilad. Przypomina to rozbebeszone jelita podczas skomplikowanej operacji gastrologicznej. Nasze miasto nigdy nie było „Wenecją Północy”.
Od otwarcia NOMUS, gdańskiego muzeum sztuki współczesnej, minęły właśnie trzy lata. Spełniły się pokładane w nim nadzieje?
Na tę okazję akredytowało się wielu dziennikarzy z całego świata. Inaugurację dostrzeżono m.in. w „The Economist”, „The Guardian”, „The Observer” czy „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Potencjał jest ogromny, oczekiwania też.
Blisko dwie dekady czekało warszawskie Muzeum Sztuki Nowoczesnej na docelową siedzibę. Jak spożytkowało te minione lata i co zaoferuje pod nowym dachem od 25 października?
Mimo sporów muzealników o istotę muzealnictwa, mimo krytyków idei posadowienia w Muzeum Sztuki Nowoczesnej – gmach muzeum olśniewa już swą bielą.
W najbliższych miesiącach otworzy się kilka długo wyczekiwanych gmachów. Bohaterami nowych muzeów będą m.in. sztuczna inteligencja, sztuka nordycka i Szekspir.
Muzeum Sztuki Nowoczesnej przyzwyczaiło nas do wystaw, w których artystyczna jakość dobrze łączy się z przystępnością i otwarciem na widza średnio zaawansowanego w sekretach współczesnej sztuki. Ta wystawa – z góry uprzedzam – jest inna.