Na wystawie fotografii „Światłoczułe” w warszawskim Muzeum Narodowym widać Polskę drugiej połowy XIX w. wyraźniej i bardziej dojmująco niż w opisach literackich czy historycznych.
Był jednym z najbardziej niezwykłych polskich artystów ostatniego półwiecza. Nie tylko z uwagi na sztukę, przez wielu uważaną za pionierską. Także za sprawą mimowolnego splotu jego twórczości z polityką, losami kraju. Wielka monograficzna wystawa Władysława Hasiora otwiera się właśnie w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Dwa lata temu w wiedeńskim Kunsthistorisches Museum pokazaliśmy „Skarbiec polski”, a w nim to, co mamy najcenniejszego. Teraz, w ramach życzliwego rewanżu, gościmy w stolicy niezwykłą wystawę dawnego malarstwa.
Wystawa impresjonistów w Muzeum Narodowym jest pierwszym od dawna wydarzeniem, które zainteresowało polską opinię kulturalną w pełnym wymiarze; już obecnie odwiedzający ją liczą się na dziesiątki tysięcy, zaś podobnie zapowiada się w kolejnych miastach, gdzie wystawa ma się udać: sporządza się tam awansem zapisy na nią. Jest to wyjątkowy fakt mobilizacji, ponieważ w życiu kulturalnym nastąpiło rozproszenie, jakiego nie było nigdy.
Narastające przez cały XX wiek, z mocą śnieżnej lawiny, wrzawa i zachwyt nad sztuką impresjonistów powinny w równym stopniu skłaniać do przemyśleń historyków sztuki jak i socjologów oraz psychologów. Francuzi zawsze potrafili swoje pomysły i produkty sprzedać światu jako coś niezwykłego i najlepszego. Udało im się z szampanem, Lazurowym Wybrzeżem, perfumami, udało i z malarstwem. Uczynili z impresjonistów najważniejszy ruch artystyczny w historii sztuki.
Ferdynand Ruszczyc. Dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie