Kiedy ćwierć wieku temu runął berliński mur, kanclerz Kohl był akurat w Warszawie na pierwszych rozmowach z solidarnościowym premierem Mazowieckim. Polacy i Niemcy całkiem odmiennie przeżyli tę rewolucję. Tak jak odmiennie patrzą dziś na wydarzenia na Ukrainie.
„Stempel do wolności” Rüdigera von Fritsch oraz nominowany do Oscara film Christiana Petzolda „Barbara” przypominają ludzkie dramaty związane z podziałem Niemiec.
Miasta są przestrzeniami opowieści. W Berlinie opowiedziano jedną z najbardziej dramatycznych historii powojennej Europy, historię muru wzniesionego szesnaście lat po zakończeniu II wojny światowej.
Zjednoczenie Niemiec było jednym z największych współczesnych przedsięwzięć administracyjnych, gospodarczych i kulturowych.
Günter Schabowski był wówczas w grupie liderów wschodnioniemieckich komunistów. Jego opowieść o okolicznościach upadku muru berlińskiego 9 listopada 1989 r. jest ciekawa zarówno przez to, co
Opowieść byłego prominenta NRD o kulisach upadku muru berlińskiego jest ciekawa zarówno przez to, co pamięta z tego wydarzenia, jak i przez to, czego nie pamięta lub pamiętać nie chce.
Rozmowa z byłym prezydentem RFN o upadku muru berlińskiego i przemianach w Europie w 20. rocznicę tych wydarzeń.
20 lat temu runął mur, który dzielił Berlin fizycznie i Europę symbolicznie. Jednak podział Europy na wschód i zachód dokonał się parę stuleci temu.
„Skąd wiadomo, że Chińczycy są mądrzejsi od Niemców? Bo nie zburzyli swojego muru” – to jeden z ulubionych niemieckich dowcipów. 20 lat później Ossis tęsknią za NRD, a Wessis za RFN.