O godzinie 7.20 starszy sierżant K. mel-dował z Posterunku Obserwacyjnego 69: „Stado owiec weszło na pole minowe”. Przepisy stanowią, że interwencja jest zbędna, gdy zwierzęta pasą się na ziemi niczyjej, między Syrią a Izraelem. Często, szczególnie nocami, hasają tu wilki, a po izraelskiej stronie dziki tarzają się w mokradłach. Bywa, że kłusownik albo pasterz zapędzą się w te strony; bywa też, że znajdują śmierć w tym tak sielsko wyglądającym krajobrazie.
Trudno o większy zawód: ludzie wysłani, by pomagać innym w budowaniu pokoju i zgody, sami padają ofiarą nienawiści. Dwoje Polaków w misjach pokojowych w dalekich krajach - Maria Wiewiórska w Gruzji i podpułkownik Ryszard Szewczyk w Tadżykistanie - zostało zamordowanych przez nieuchwytnych sprawców. Równocześnie połowa Polaków - jak wynika z ostatniego sondażu CBOS - uważa, że nie ma co nadstawiać karku za innych w Kosowie. To pogląd lekkomyślny i szkodliwy. Trzeba powiedzieć jasno: ludzie - w odległych misjach - ponoszą ofiary dla naszego bezpieczeństwa.