Lasy społeczne miały chronić aglomeracje przed wyspami ciepła, ale wytyczanie ich granic utknęło w negocjacjach. Jednocześnie w wielu nadleśnictwach przetargi na produkcję drewna zostały już rozstrzygnięte, a niedługo mają zostać podpisane umowy z firmami tnącymi.
Ambitna wersja Krajowego planu na rzecz energii i klimatu zakłada, że do 2030 r. uda się osiągnąć 56 proc. udziału energii z odnawialnych źródeł energii, co oznacza redukcję udziału węgla z obecnych 61 proc. do 22 proc. Jednocześnie radykalnie ma wzrosnąć produkcja energii elektrycznej.
Teraz przedstawię państwa ulubienicę, panią minister Paulinę Hennig-Kloskę – powiedział Donald Tusk w czasie swojego exposé. Słowo „ulubienica” premier wypowiedział ironicznie. Łatwego startu nowa minister klimatu nie miała.
Ugrupowania koalicyjne obiecały, że nowy rząd diametralnie zmieni podejście do natury. Globalnie pogrążonej w ciężkim kryzysie, a na polskim odcinku dodatkowo poddanej presji często nieroztropnej eksploatacji.
Czyżby lasy w Polsce były zastrzeżoną własnością ludzi w zielonych mundurach? Spróbujmy opisać ten fatalny fenomen, w którym jedna czwarta naszego kraju stała się kolonią kompanii PGL LP. Przyjrzyjmy się bliżej i od nieoczywistej strony zjawisku, jakim jest korporacja leśników.
Władze państwowe postanowiły wykroić kawałek Świętokrzyskiego Parku Narodowego i przekazać go klasztorowi misjonarzy oblatów. Protesty były, ale nic nie dały.
Ministerstwo środowiska Brandenburgii zamierza zaskarżyć w polskim sądzie administracyjnym decyzje dotyczące regulacji Odry. Jednocześnie w Polsce pięć resortów pracuje nad ustawą w sprawie rewitalizacji rzeki.
Miała być współpraca, powołano nawet wspólną komisję ekspertów do zbadania przyczyn sierpniowej katastrofy ekologicznej w Odrze. Ostatecznie są odrębne raporty i różne wnioski.
Sklepy nie chcą zbierać szklanych butelek, a producenci napojów żądają jednego operatora – czy w Polsce uda się w ogóle zbudować system kaucyjny?
Michał Kurtyka, minister klimatu i środowiska, stracił stanowisko. Jego fotel obejmie teraz Anna Moskwa. Tak kończy się kilkuletnia ministerialna kariera Kurtyki, jednej z ciekawszych postaci w rządzie Mateusza Morawieckiego.